niedziela, 25 lipca 2010

efekty

ostrzegam,
w tym poście będę się tylko i wyłącznie CHWALIĆ:Da to wszystko dlatego że przerasta mnie wewnętrzna duma
z samej siebie:D

tak więc dziś czas na efekty tego co działo się przez kilka ostatnich dni.
najpierw muszę je nieco streścić...
tak więc w czwartek, dzień targowy
wybrałam się wczesnym rankiem na zakupy kupiłam 2kg koktajlowych pomidorków paprykowych(to takie małe pomidorki o kształcie papryki, logiczne prawda?:))kupiłam również 2 małe doniczki, ślicznie pachnącej bazylii
wróciłam do domu obwieszona siatami:)
w domu po uprzednim umyciu owych pomidorków, pokroiłam każdy z nich wzdłuż, na pół, a następnie ułożyłam miąższem do góry, na blaszkach do ciasta.wyszły mi 4 blachy, a zużyłam wszystkie pomidorki oprócz jednego, który raczył się zgnieść podczas powrotu do domu.
następnie 4blachy powędrowały sobie na podwórze, a konkretnie na zieloną trawkę, którą oświetlało piękne popołudniowe słońce. blachy przykryłam starą firaną, bo jak się nieprędko okazało, w krzakach czaiły się na moje pomidorki szpaki. firana skutecznie je odstraszyła:D
niestety pogoda nie była łaskawa i pomidory suszyły się na słońcu zaledwie kilka godzin, ale to nie był dla mnie problem, gdyż zniosłam ze strychu elektryczną suszarkę do owoców i warzyw i wpakowałam pomidorki do tejże magicznej maszyny(również miąższem do góry) po upływie kilki godzin, kiedy pomidorki nieco się skurczyły, odwróciłam je miąższem na dół. ostatecznie pomidorki suszyły się w maszynce 3 i pół dnia. kolejna czynność jaką wykonałam to odnalezienie odpowiednich słoików do zaprawienia pomidorków, okazało się że świetnie pasują do tego trójkątne słoiki po konfiturach marki materne(heh reklama:)) a także małe pękate słoiczki po konfiturach łowicz(i kolejna reklama;)) tak więc ususzone już pomidorki wrzuciłam do owych słoiczków, do mniej więcej 3/4 pojemności. potem do każdego słoiczka dałam 3 listki umytej, świeżej i bardzo aromatycznej bazylii, na koniec całość zalałam olejem. Olej powinien być z oliwek, ale taki interes wyszedłby mnie zbyt drogo, dlatego zastąpiłam go olejem z rzepaku, siemienia lnianego i kiełków pszenicy, butelka takiego oleju o pojemności 750ml kosztuje ok7zł, a butelka oliwy z oliwek o pojemności 250ml niecałe 30zł więc chyba widzicie różnicę, w dodatku do moich zapraw zużyłam niecałe dwie butelki oleju(z drugiej zostało mi nieco na dnie). ostatecznie wyszło mi 7 pięknych słoiczków. zamierzam rozdać je kilku osobom, zostawiając dla siebie przynajmniej jeden słoiczek:). a co można zrobić z takich pomidorków? w zasadzie jest to już kwestia wyobraźni, ale jak się komuś nie chce za dużo myśleć, to może wrzucić kilka do sosu spaghetti, albo do zupy, albo do mięsa np gulaszu, albo dodać do sałatki z mozzarellą, albo po prostu zjeść takiego prosto wyjętego ze słoiczka, ale najważniejsze jest teraz choć minimalne leżakowanie. trzeba dać chwilę olejowi, aż pochłonie nieco smaku i zapachu pomidorów i bazylii. ok dosyć pisania, czas abyście zobaczyli jak to na prawdę wygląda:)
i to by było na tyle... chociaż nie! pochwalę się czymś jeszcze:D tydzień temu robiłam pierwszy raz sushi i myślę że nie było źle;) z resztą oceńcie sami...PS. kliknij na zdjęcie jeśli chcesz zobaczyć szczegóły;)

4 komentarze:

  1. łomatko, ale u Ciebie smacznie :)))))) Mniam

    OdpowiedzUsuń
  2. pomidorki wyglądają przepysznie mmm, a sushi wręcz BOSKO! Ja bym z pół tej patery zjadła na raz :D z samym łososiem robiłaś czy z czymś jeszcze?:>

    OdpowiedzUsuń
  3. mmniam wasabi! <3 niestety ja miałam okazję sushi tylko z mrożonek ;( i ubolewam nad tym bardzo, ale to się jeszcze kiedyś zmieni! Mmm naprawdę twój opis brzmi smakowicie ;P

    OdpowiedzUsuń