środa, 30 czerwca 2010

komunikat

informujemy iż Anjax jest w fazie bardzo ciężkiej depresji
właśnie odchorowuje złe nowiny
być może pojawi się niedługo w lepszym stanie
być może nie...
dziękujemy za uwagę
zapraszamy do pocieszacza
pocieszać można na różne dostępne sposoby

niedziela, 27 czerwca 2010

o le!

a jednak!
weekend sprawił że zapomniałam
że potrafiłam się uśmiechnąć
że potrafiłam się śmiać
że potrafiłam zmienić nastawienie do tego co się dzieje, choć miałam pewne obawy
ale tak na prawdę to nie za sprawą weekendu, a za sprawą ludzi z którymi spędziłam jakże przyjemne dwa dni
dziękuję Wam bardzo!
dla Was właśnie TO bo choć nie lubię Gawlińskiego to ten kawałek nie chce mi przestać grać w głowie

piątek, 25 czerwca 2010

finally we meet Mr Anderson

tylko wizja ciekawie spędzonego weekendu ratuje mnie przed utratą zmysłów
wszystko inne doprowadza mnie do obłędu
łącznie z tym co pozornie nie powinno

i znając moje diabelskie szczęście, weekend zostanie pokrzyżowany przez pewną niemiłą sytuację która tak na prawdę powinna się wydarzyć dużo wcześniej

nabrałam ochoty na obejrzenie po raz enty Matrixa... i tak, chyba popełnię tę przyjemność
być może będzie to jedyna przyjemność jaka mnie spotka w najbliższym czasie

a teraz coś od siebie
KLIK

środa, 23 czerwca 2010

ona umiera

chciałabym chociaż raz napisać post o tym jak bardzo jestem szczęśliwa,
choć raz...

ostatnio brakuje mi nadziei we wszystkim
nie widzę tego jasnego światła które zwiastuje coś dobrego
jest raczej gorzej niż lepiej choć i nie najgorzej

i pomimo że mam dla kogo żyć
mam dla kogo oddychać
mam z kim dzielić każdy dzień i każdą chwilę
to czegoś mi brak
ja wiem czego
ale jest to coś zbyt osobistego żeby uzewnętrzniać to na blogu
może ktoś się domyśli o co może chodzić
może nie
nieważne
i staram się uśmiechać
śmiać się
by nie płakać
za dużo

sobota, 19 czerwca 2010

odcięłam ci głowę, kataną !

to już pewne jak słońce(które obecnie chowa się za chmurami) że straciłam na dobre przyjaciela, najgorsze jest to, że straciłam go wcale nie z mojego powodu i nie wiem skąd, ale mam wyrzuty sumienia. ale czy można nazwać kogoś przyjacielem skoro od niemal roku brakuje kontaktu, w zasadzie od roku ciągnie się permanentny brak kontaktu. i co z tego, że znamy się ho ho ho i jeszcze dłużej? kim jest osoba która ma w nosie starania drugiej osoby? kim jest osoba która nie ma ochoty się odezwać, napisać, zadzwonić? kim jest osoba która ma ci za złe to że ty jesteś szczęśliwy a ona nie??? no kim??? cholera, nie lubię kiedy kończy się przyjaźń w ten sposób, tym bardziej że czuję się wszystkiemu winna, choć może bezpodstawnie... wszyscy mówią: daj sobie z nim spokój!, ale ja nie potrafię, choć tak w zasadzie chciałabym już to ostatecznie odciąć. szkoda mi tylko tak długiej znajomości która ostatecznie została zmarnowana. ale wiecie co? tak w sumie nie powinnam mieć wyrzutów sumienia, bo kiedy owy przyjaciel potrzebował mojej rady, udzieliłam mu jej, ale on tak czy inaczej olał ją zupełnie, jakby jej w ogóle nie usłyszał. i to było to! to był ten moment, który zapoczątkował koniec przyjaźni... sam sobie jest winien...
nie lubię też oskarżać innych, ale co mam o tym myśleć?
a co Wy o tym myślicie? wspomóżcie mnie dobrą radą...

wtorek, 15 czerwca 2010

sen-ty-men-ta-lna

przestałam myśleć o tobie
przestałam wyobrażać sobie ciebie
choć nie przestałam kochać
i nie przestałam nienawidzić

odeszłam w ciszy
zabrałam ze sobą wiatr
i słońce

nie chcę już widzieć jak promienieje twoja twarz
nie chcę widzieć
jak wiatr rozwiewa ci włosy

zabrałam ze sobą muzykę
melodię na dwa uderzenia serca
i refren powtarzany pocałunkami

powiedziałam do widzenia całemu światu
pozwoliłam by zamknął oczy
zasnął snem spokojnym
by utulił go księżycowy blask
ukołysały gwiezdne świetliki

--

ostatnio robię się bardziej sentymentalna, choć wcale nie rozpamiętuję przeszłości tak bardzo jak kiedyś, ostatnio przestałam myśleć o tym o czym myślałam przez bardzo długi czas, tak na prawdę powinnam przestać o tym myśleć już dawno, ale może właśnie teraz się to uda, może inne myśli zastąpią tamte, których wymazać mi się nie udawało, czasami jest mi to potrzebne, wiem że teraz szczególniej. nadchodzą zmiany, po raz kolejny, mam nadzieję że tym razem na lepsze, mam nadzieję że spełnią się moje obecne marzenia, mam nadzieję że jakoś wszystko zacznie się układać w tę stronę w którą powinno...

poniedziałek, 14 czerwca 2010

part of you, part of me

zamknęłam oczy
ty już stałeś po drugiej stronie
tęczy
swych luster co odkrywają przede mną twoją duszę
lśnienie blasku
oślepiło moją czujność

jakoś tak
poczułam twój zapach
słodycz z jaką biło serce

i smak tak letni
podwieczorny
smak ust tak zbliżonych

pocałunki gorącego słońca
tuż pod powiekami
w świecie
gdzie płaci się szczęściem
za marzenia

i tak wolni
frywolni
smakowaliśmy własnych ciał
rozgrzanych radością
i słodyczą serca
co tak nieopamiętanie bije

a teraz uśmiechnij się
i weź moją dłoń
w dłoń swoją
wsłuchaj się w muzykę
oddechów
w rytm westchnień
w jak refren powtarzanych
kapiących łez
szczęścia

i zabierz mnie ze sobą
na drugą stronę tęczy

new one! or maybe two

co się dzieje z człowiekiem, który imprezuje raz na ruski rok? no właśnie to co ze mną czyli ciężkie odchorowywanie...
a swoją drogą stwierdzenie "raz na ruski rok" ma w sobie więcej znaczenia niż zwykle, bo przecież cały weekend minął mi pod znakiem zabawy na ruskim weselu, oj sorry rosyjskim a nie ruskim :D tak czy inaczej było grubo, a nawet bardzo, bo i grubo zastawiony stół i grubo lejąca się gorzała i grubo śpiewający grajek
fajnie było poznać nieznaną mi część rodziny, fajnie było zawrzeć nowe znajomości i przefajnie było się z nimi wszystkimi bawić niemal do rana
that's all bo na więcej nie mam siły

środa, 9 czerwca 2010

gdzie jesteś dziś tra la la la la

pamiętacie jak pisałam o śnie idealnym? o snach które warto spisać i zapamiętać bo są wyjątkowe? jeśli nie to cofnijcie się o parę postów niżej, a się dowiecie. Aaaaale jeśli ktoś zapamiętał to bardzo dobrze, bo ja dziś znowu popełniłam sen idealny, warty spisania i opowiedzenia o nim całemu światu. Śnił mi się wielki puchar lodów czekoladowych od których wszystko się zaczęło, ale chyba resztę wolałabym zostawić tylko dla siebie i własnej wyobraźni;)
śniła mi się też burza, taka prawdziwa, nie burza mózgów czy burza wywołana wymianą krzyków dwóch kochanków, nie nie, taka burza z prawdziwego zdarzenia, z grzmotami i błyskawicami, taka która zmiata wszystko to co spotka na swojej drodze, taka nieokiełznana, prawdziwy żywioł niosący spustoszenie wszędzie tam gdzie się pojawi. Może to znak, że wreszcie pojawi się i w rzeczywistości i powieje lekkim chłodem, popada ciepły prawie-letni deszcz. To dziwne jak pogoda wpływa na zmianę mojego zdania, jeszcze niedawno pragnęłam słońca i ciepła, a już dziś mam tego dość, dość upału.
jestem o jeden udar słoneczny dalej...

i teraz coś na rozluźnienie... pokolenie lumpeksowe słucha obecnie właśnie TEGO, i choć zalatuje mi to nieco disco-polo to i tak przypomina stare dobre kawałki, i jest całkiem w porządku, ale żeby nie było, nie zmieniam diametralnie poglądów muzycznych:D

wtorek, 8 czerwca 2010

krwawy czerwiec

zadziwiające jest czasem to jak zegar potrafi szybko posuwać się do przodu, jak to co było szybko ucieka w zapomnienie, jak szybko przyszłość staje się przeszłością, ale nie ma co rozpaczać nad rozlanym mlekiem, czas wziąć się w garść i chwycić to co najlepsze w życiu. jestem obecnie pochłonięta pracą, rozmyślaniem, planowaniem i panowaniem nad wszystkim, bo gdyby nie ja to pewnie już wszystko rozpadłoby się na drobne kawałeczki. jestem kobietą dbającą o swojego żywiciela-przyjaciela:D muszę dopilnować ważnych spraw.

czasami bywa mi smutno, ostatnio nawet częściej niż zwykle, sama nie wiem czemu, choć znam przyczynę smutku to nie znam przyczyny jego ciągłości. czasami mam ochotę obudzić się w nowym świecie, w nowym ciele, na nowej planecie...
czasami smutek sprawia że mam wrażenie wbicia w ziemię, zamknięcia w klatce i patrzenia na wszystko zza krat. czasami brakuje mi bratniej duszy, która chciałaby to wszystko ogarnąć i wysłuchać co mam do powiedzenia, tylko tego, właśnie tego, brakuje mi kogoś kto zniósłby mój monolog i tym jak mi źle i smutno...

zapytałeś mnie dzisiaj znowu o to samo
nie umiałam ci odpowiedzieć
bo co tu mówić
kiedy na twarzy widzę dziwny grymas
a ciało zdaje się być
oschłe
nieposłuszne
i znów płakałam
niby że z radości
jestem okrutną istotą
i kłamię w twoją stronę
opluwam twoje oczy nieprawdą
i mam nadzieję że
nie znienawidzisz mnie za to
choć wiem
i twoje czyste serce
otacza ból
jestem problemem
do usunięcia
zwalczenia
jestem niepoprawna
asocjalna
nieskończona
nieistotna...

środa, 2 czerwca 2010

generalnie mamy środę...

człowiek to najbardziej stadne ze zwierząt na świecie... tak i ja, jak i inni potrzebuję bliskości kogoś kogo się zna i lubi, i nieważne jest to, że generalnie strach przed przestrzenią i ogromem innych osobowości drzemie sobie we mnie. tak więc, całkiem niedawno i dawno, spędziliśmy wśród innych, bardzo fajnych ludzi. działo się sporo, było kino, był kabaret hrabi, były odwiedziny na ul fredry, była wycieczka do ikei, była podróż szynobusem, eleganci z mosiny i wypadki drogowe, zakorkowane rondo rataje i śmierć na przystanku, ale ciągle jest praca, ciężka praca i chłód, ten pogodowy, który nie chce się skończyć...
zbliża się urlop, a z nim kolejne plany, a potem woodstock i o co błagam od dawna, słońce.