piątek, 25 czerwca 2010

finally we meet Mr Anderson

tylko wizja ciekawie spędzonego weekendu ratuje mnie przed utratą zmysłów
wszystko inne doprowadza mnie do obłędu
łącznie z tym co pozornie nie powinno

i znając moje diabelskie szczęście, weekend zostanie pokrzyżowany przez pewną niemiłą sytuację która tak na prawdę powinna się wydarzyć dużo wcześniej

nabrałam ochoty na obejrzenie po raz enty Matrixa... i tak, chyba popełnię tę przyjemność
być może będzie to jedyna przyjemność jaka mnie spotka w najbliższym czasie

a teraz coś od siebie
KLIK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz