środa, 19 grudnia 2012

miss pretender

nie będę udawać
że chcę zmienić świat
nie będę udawać
że chcę fruwać
z miłości
wolności
godności
nie będę udawać
że chcę bić się ze światem
o lepsze jutro
o lepszy blask słońca
nie będę udawać
że udaję
bo zdradzi mnie śmiech
bardziej szyderczy
od jokera
nie będę udawać
jak bardzo chciałam cię zobaczyć
i wykorzystać
nie będę udawać
że jestem kimś innym
będę sobą
nie poddam się swoim pragnieniom
nie będę udawać
że śnię po nocach
o twoim nagim ciele
a w głowie masz mój głos
mówiący
co jest dobre a co złe
nie będę udawać
że nie wiem kim jestem
nie będę udawać
zapytasz
po co?
nie będę udawać
by nie odpowiadać

---

zwariowałam
zapomniałam zamknąć powieki
zobaczyłam śmierć

KLIK

sobota, 8 grudnia 2012

lepsza rzeczywistość

nie oceniaj mnie po pierwszym pocałunku
oceń ten czas
w dziwnym pokoju
dziwnego hotelu
gdzie ciepło skrywa się w welurowej pościeli
oceń
po ilości jęków
i westchnień
daj się ponieść
niech słodkie powietrze
wedrze się do środka
niech zapach uniesień
rozpłynie się wokoło
i niech mijają minuty
w splecionych ciałach
nie umiem opisać emocji
w mojej głowie
sekundowe braki tchu
sekundowe orgazmy
to jak dotykać nieba
i piekła
jednocześnie
nie oceniaj mnie po pierwszym pocałunku
oceń ten czas
rozgrzewana twoimi wargami
płonę
spalam się

---

bo lubię takie sny
bo lubię

środa, 7 listopada 2012

prosto

świat zamknął swe znużone oczęta
oddech jesienny
zdmuchnął mi czapkę
ganiając po łysych łąkach
śmieję się razem z tobą
bo w końcu
trzymasz mnie za rękę
tak mocno
tak pewnie
a ja wiem
noce nie są już samotne
gdy codzień
mam w kieszeni słońce
jak mam powiedzieć, że cię kocham?
jak mam powiedzieć, że zawsze kochałam?
i że nigdy nie przestanę?
czy mam z siebie to wykrzyczeć?

---

te zwykłe obrazy
są dziś inne
tam gdzie ty
tam i ja

czwartek, 11 października 2012

lady luck

zamroziłam czas
kubkiem gorącego kakao
zamknęłam oczy chmurom
i zaprosiłam słońce
do środka
uśmiechnij się dla mnie
nie muszę już płakać
gdy marzną mi stopy
nie muszę prosić o więcej
nie muszę nic
nie powiem tak banalnie
że grzeją mnie twoje pocałunki
nie posądzaj mnie o tkliwość
jestem tutaj
znów sama dla siebie
spędzam czas
tylko ze sobą
śmiejąc się z własnych min
odbitych w lustrze
niepamięci
gdzieś tam daleko
słyszę skrzypce
gdzieś
odbijają się od ścian
dźwięki płaczu
tak cichego
smutnego
nie-mojego

---

gwiazdy miały rację
jeszcze tylko kilka chwil
błyskotania
migotania

poniedziałek, 8 października 2012

pożółkłe listy do m

zresetujmy razem noc
nie bójmy się jej spojrzeć w oczy
jaśniejące srebrem
oślepiającym
odpowiem dziś na wszystkie twoje pytania
bez skrępowania
perwersyjnie obnażaj mnie z prawdy
odsłaniaj
karta po karcie
obieraj mnie z łusek
niczym złotą rybkę
co próbuje się zakrztusić powietrzem
oddychaj razem ze mną
zsynchronizuj się
tak delikatnie
tak subtelnie
oddychaj razem ze mną
minuta po minucie
pamiętasz nasze zabawy sprzed lat?
pamiętasz ten dreszcz
jaki przebiegał po twoim ciele?
pamiętasz smak pomarańczy
z moich ust?
dotknij mnie
raz jeszcze
dotknij
tak jak dawniej
ogrzej
tylko jednym dotykiem
zanurz się we mnie
ponownie

---

fantastiko
plastiko
czy potrzebowałam tych kilku lat by zapomnieć?
czy potrzebowałam tych kilku lat by przypomnieć sobie kim byłeś?
zechciej mnie zrozumieć
odgadnij moje myśli...

sobota, 22 września 2012

guilty

ucichły łzy
spływając bezszelestnie
po twojej twarzy
stało się!
znów jesteś sama
znów zapłakana
nie proś o więcej
bo więcej
nie mogę ci dać
nie mów że życie straciło sens
bo sens odebrałaś
mu sama
powiedz!
jak to jest?
kiedy kłamać nie możesz przestać
powiedz!
jak czuje się on?
ten
najważniejszy
najpiękniejszy
najlepszy
powiedz!
jak to jest?
dawać i odbierać nadzieję
nie płacz mi w twarz
nie chcę cię znać

---

słońce grzeje z całych sił
noc chłodzi blaskiem książyca
a ja chodzę boso po parku
i śnię o tobie

środa, 5 września 2012

poranek

obudziłam się dziś zbyt późno
w zaspanych oczach
prześlizgnęły się zamazane obrazy
ktoś próbował mnie pocałować
ktoś szarpał za rękaw
to nie ty
to pies domagał się spaceru
serce i umysł
jeszcze na spowolnionych obrotach
cicho dygotały
w swoich komorach
powolnym krokiem
kocim grzbietem
dzikim krzykiem
ziewnięciem
budzę się z ciebie
ze snu niedorzecznie nieprzyzwoitego
i kocham na nowo
wdzierające się
przez okno
promienie słońca
obudziłam się dziś zbyt późno
ale co z tego?

---

zabić wszystkich
zniszczyć
pogrzebać
zapomnieć

piątek, 31 sierpnia 2012

czekanie

słońce schowało dziś swoje promienie
a wraz z nimi mój uśmiech
nie ma cię obok
nie mam siły
na sztuczne uczucia
gdy tęsknię
robię to z całej siły
kiedy tęsknię
chcę żebyś to wiedział
bo kiedy kocham
to bezsprzecznie
nie ma cię tu
zniknąłeś jak słońce
przepadło za pierzem chmur
ktoś dokleja mi fałszywą twarz
ktoś podnosi kąciki ust
czas wlecze się zbyt wolno
boli
patrzenie na wskazówki
zamykam oczy
nie patrzę
myślę
płaczę
rozpaczam
usycham
więdnę
kiedy znowu mnie napoisz?
kiedy znów sprawisz że się uśmiechnę?
kiedy znów staniesz się powodem
miłości?

---

czujesz ten chłód?
widzisz jak spadają liście?
jesień sączy się do mojego serca
powoli

środa, 22 sierpnia 2012

po stokroć radość

to nieprawda że zapomniałam jak się kocha
ciebie
tego, którego poznałam przed laty
to nieprawda że zapomniałam jak biło moje serce
dla ciebie
tego, o ciepłym spojrzeniu
to nieprawda że zapomniałam co do mnie mówiłeś
ty
taki beztroski
to nieprawda że oszukiwałam sama siebie
przez ciebie
tego idealnego
przecież to nieprawda
miłość wciąż mieszka razem z nami
a ty wciąż sprawiasz
że chcę oddać ci wszystko
te niewypowiedziane słowa
zawisły gdzieś między nami
i wciąż nie mam odwagi by cię pocałować
gdy jesteś tak blisko
to nieprawda że czas wszystko zmienia
ten
który nie chce się zatrzymać

---

czy ta euforia kiedyś się skończy?
a gdy zniknie ostatecznie
zażądam od ciebie podwójną porcję

wtorek, 21 sierpnia 2012

call my name

nigdy nie przepraszałam za miłość do ciebie
nigdy nie powiedziałam jej do widzenia
i gdy nagle pojawiasz się ty
chcę znów mówić
że jesteś tym jedynym
zapisałam w sercu twoje imię
ukryłam myśli gdzieś daleko
nie zdradzę przed tobą mych marzeń
i choć czuję twój zapach
czuję ciepło
to samo
które kiedyś rozgrzewało
moje usta
i choć jesteś tak blisko
dotykasz
a ja drżę
to ta sama rozkosz
chcę wykrzyczeć jak bardzo uwielbiam twoje oczy
chcę wykrzyczeć
że twój uśmiech
jest lekiem na całe zło
chcę się przyznać
ponownie
że to szaleństwo
nazywa się miłość

---

zegary właśnie zawróciły
czas stał się sprzymierzeńcem
radość, euforia, dzikość
było tak blisko...
KLIK

niedziela, 19 sierpnia 2012

za mało czasu

i stało się
nie musiała długo prosić
otoczona zapachem jego skóry
zamknęła oczy
poczuła go wszystkimi zmysłam
nie miała dość
delikatności jego dotyku
pragnęła więcej i mocniej
w rytmie
zsynchronizowanych oddechów
zatapiali się w sobie
rozgrzani jak wosk
i tak bardzo niegrzeczni

---

totalna nierzeczywistość
czy to był sen?

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

tantra

natchniona dotykiem jego dłoni
tak
tych najbardziej męskich
rozkosz niebieskich oczu
sama nie wierzyła
że kiedyś się w nich zanurzy
jego głos
roztapiał jej ciało
a ona sama
spływała po nim
jak kropla potu
gorączkowo nieugięta
choć tak zimna
rozpuszczała się
ilekroć ją dotykał
dla niego ubierała te czerwone szpilki
dla niego malowała usta niczym porcelanowa laleczka
dla niego była gejszą
w jedwabnym kimonie
dla niego pudrowała twarz
drogocennym diamentowym pyłem
dla niego zrzucała to wszystko
gdy szeptał: rozbieraj się!

---

plotę hippisowskie warkoczyki i noszę kwiaty we włosach
głoszę światu
make love not war
peace!

wtorek, 17 lipca 2012

obracam słowa w dłoniach

jest już za późno
na wskrzeszanie zmarłych słów
które poległy
po naszej kłótni
jest już za późno
na osuszanie łez
wypłakanych
tamtej nocy
jest już za późno
na poskramianie złości
leczenie ran
uciszanie krzyków
czy otworzyłeś już oczy?
przejrzałeś się w lustrze
mych własnych zwierciadeł?
jest już za późno
tak bardzo późno
zbyt późno

---

bawię się w chowanego z deszczem
słońcem
i tęczą

nieżywa

nie zauważyłam kiedy spadł deszcz
nie obchodzą mnie chmury na niebie
jesteś dziś taki dziwny
tak bardzo dziwny
gdzieś pomiędzy dzisiaj a jutro
gdzieś pomiędzy stanem nieważkości
między jedną kroplą deszczu
a całą ścianą wody
chodź
zabierz ze sobą uśmiech
i worek pełen starych fotografii
rozsypiemy je po świecie
niech widzi
ten kto patrzeć potrafi
w obie strony
przez zamknięte powieki
chodź
niech świat owieje skandaliczna wieść
że ty i ja
rozpoczynamy kolejną wojną
i że ty i ja
sami zarządzimy pokój

---

nieboskłon odsłonił to co najpiękniejsze
żyję chwilą
i zliczam twoje pocałunki

niedziela, 1 lipca 2012

bez komentarza

zamknęłam usta
przekonując siebie
że mowa jest zbędna
wyczuwam ten lęk
tę słabość
gdy patrzysz na mnie
tymi smutnymi oczami
ale ja mówić nie zamierzam
gdzieś pośród nas
słychać tylko ciche szepty much
ktoś próbuje rozłupać ten twardy orzech
ktoś zmusza się do milczenia
przeciskając przez gardło łzy
czy zamienię się w złoto?
czy posągiem się stanę?
wciąż milczę
wśród zgrzytania twoich zębów
milknę po kroć
i zdmuchuję z siebie kurz
zalewając napój
z ziaren twojej słabości
opadasz na kolana
giniesz gdzieś tam
samotny
a ja milczę
wiedząc
że umieram razem z tobą

---

rozpływam się, spływam...

niedziela, 3 czerwca 2012

rozterki

słońce stopiło mi dłonie z wosku
i słowik już nie śpiewa swoich kołysanek
jestem gdzieś zawieszona
na sznurku z grzechu
jaki co dzień popełniam
dyndam sobie w tę i spowtorem
jak ten listek na wietrze
i jakoś tak tylko
upaść nie mogę
może to wina woskowych kropli
a może mych niepoukładanych myśli
życie rozhuśtało się zbyt prędko
czuję jak każda jego sekunda
napawa mnie mdłościami
i rzec bym mogła
tak trochę nieprzyzwoicie
"rzygam tym wszystkim!"
więc mówię
zamykam oczy i kurczę do siebie nogi
myślę
kiedyś ta huśtawka zwolni
kiedyś się zatrzyma

---

jestem prehistoryczną kobietą
targaną za włosy
zamknęłam się w jaskini
nie wychodzę

niedziela, 13 maja 2012

biegnę przez łąkę pełną maków

mam ochotę na kosz malin
i choć herbata
nie smakuje mi tak dobrze jak kiedyś
uśmiecham się do siebie
słucham co do powiedzenia mają Beatlesi
przenoszę się tam
z twoją ręką w dłoni
zamknij oczy
pofruniemy w marzenia
gdzieś daleko
gdzieś wysoko
gdzieś gdzie cisza wypełni nasze uszy
odetchnij tak głęboko
zanurz się w moich włosach
i śnij
razem ze mną

---

niepewność
osłaniam się tobą
nie patrzę

niedziela, 6 maja 2012

tak jakby

deszcz postanowił znów tak beznadziejnie padać
nie obchodzi go nic
nawet moje plany
uśmiechy gdzieś się pogubiły
schowały się pod łóżkiem
straszą raz po raz
gdy nieopatrznie się o nie potykam
mokre szyby mokną jeszcze bardziej
słońce.
jakie słońce?
kot próbuje się wydostać z moich ramion
też bym uciekała
z gramofonu wydobywa się ciche brzmienie
ktoś krzyczy
ktoś płacze
chcę uciec, wziąć cię za rękę
uciec daleko
chodź!
zbierzmy uśmiechy spod łóżka
wyprowadźmy je na spacer
nad jezioro
wypuśćmy je wolno
ponad łąkami
niech zmoczy nas deszcz
jak te szyby
powtórnie

---

marzenia, pełne i nie
słowa wypływają zbyt szybko

czwartek, 26 kwietnia 2012

wyznania mężatki

czasami czuję się jak idiotka
przewracając kartki księgi życia
z rozczochraną głową i łzami w oczach
biegnę przed siebie
nie patrząc
w lewo
w prawo
za siebie
układam sobie w myślach
co powiem
gdy spotkam cię na swojej drodze
układam zdanie po zdaniu
i mówię sama do siebie
tak dla próby
tęskniłam za tobą
wiesz?
kochałam cię przez te wszystkie lata
przez te wszystkie lata
kiedy cię nie widziałam
wiem
to żałosne
kochać w dzisiejszych czasach
wyznawać miłość w godzinę
w minucie wymieniać pocałunki
a w sekundzie się rozstawać
układałam zdania
i stawiałam kropki
biegłam i marzyłam
byś się pojawił
bym mogła zasypać cię pytaniami
bym mogła cię dotknąć
jak dawniej
jak kiedyś

---

smażę własny mózg w pełnym słońcu
odkładam na później

środa, 18 kwietnia 2012

kraina snu

rozplątałam się
na dobre
wieczorną porą
gapiąc się w księżyc
mówiłam mu
że miłość jest szalona
mówiłam
że on też jest szalony
ale przecież
ja też jestem
niezmienna
tak z godziny na godzinę
pocałowałam cię w usta
pośpiesznie
łapczywie
beznamiętnie
a przecież
sam mówiłeś
nie chcę
rozplątałam się
na dobre
wieczorną porą

---

kuriozum umysłu
stan odrętwienia
zawiśnięcie w czasoprzestrzeni
błogość

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

klik klik

tanie tango
odegrane na zespawanym akordeonie
zatańczone byle-jak
i byle-jak zaśpiewane

nie było kogo prosić do tańca
nie było nawet kogo porwać
ktoś po prostu podszedł od niechcenia
i od niechcenia zapytał
czy mogę?

stukot obcasów też jakiś głuchy
szelest spódnicy
trzask kości
drżenie stawów
krzywy uśmiech
i kująca róża w ustach

upadek
najbardziej prawdziwa rzecz
pod słońcem
pod dachem tej rudery
pod dachem taniości
sączącej się z akordeonu
upadek bolesny
bo śmiertelny

i stop
końcowy akord

---

snuję opowieści o krasnalach
żyjących pod moim łóżkiem
świątecznie
niebezpiecznie

piątek, 30 marca 2012

pamięć i niepamięć

w pogoni za szczęściem banalnie biegnę
nie oglądając się za siebie
gubię wszystkie troski
zapominam o tym, że ktoś kiedyś chciał mnie pokochać
ale uciekł
stchórzył
biegnę, mając nadzieję, że ten biedak teraz żałuje
a jego serce miota się w przedziwnych konwulsjach
kim jestem? zadaję sobie pytanie
wiem, on zna odpowiedź
i znów jest tak banalnie
nierealnie i niemożliwie daleko
już nie wystarczy tylko wyciągnięcie dłoni
jestem o krok od przepaści
czuję że moje skrzydła nie rozwiną się już nigdy
i gubię się
biegnąc poprzez pustkowie
widzę oazę na której stoi zeschłe serce z papieru
już nawet nie jest czerwone
nie bije, nie żyje
zamykam oczy
mam nadzieję
łapię ją za ogon i przyciągam ku sobie
znów czuję się tak banalnie

---

słodkie soboty
uciążliwe deszcze

wtorek, 20 marca 2012

wyciągam dłoń w twoją stronę

Dziś będę zadawać pytania.
Dlaczego jestem w tobie taka zakochana, choć dzielą nas tysiące nieprzespanych nocy?
Dlaczego śnię o tobie w dzień, gdy słońce wdziera się pomiędzy moje powieki?
Dlaczego piszę te bzdurne pytania, wiedząc, że odpowiedzi znajdę na dnie twoich oczu?
Dlaczego nie mogę się do ciebie przytulić, dlaczego nie mogę cię poczuć?
tak jak kiedyś
Siedzę sama, wgapiając się w twoje zdjęcia
Zamykam oczy
Widzę nas sprzed lat
Słucham płyt, które nagrałam dla ciebie
To wszystko jest
Takie sentymentalne
Kocham cię na odległość jednego oddechu
Kocham cię przy zamkniętym oknie
gdy na dworze śnieżyca
Kocham cię wpatrując się w wracające z południa bociany
Kocham cię jak za dawnych lat
Kocham cię bezustannie i bezsensownie długo
Dlaczego?
Dlaczego?
Wiesz przecież jak trudno mi odpowiedzieć na te wszystkie pytania.
Chciałabym więcej
Chciałabym znów to samo
Chciałabym mocniej
Chciałabym wykrzyczeć twoje imię bez poczucia winy
że kocham cię od tak wielu lat
Dlaczego? Kocham. Chciałabym.

---

zbyt dużo siedzi w mojej głowie słów
nie mam już miejsca by wszystko pomieścić
upajam się słońcem
i wiosennym wiatrem
pierwszą burzą
i ciepłym deszczem

sobota, 17 marca 2012

mam tę świadomość, mam ją!

jak to jest, że światło coraz bardziej ciemnieje
gdzie jest mój bóg
ten który podobno istnieje w niebie
gdzie są inny
ci ludzie
którzy mieli mnie trzymać za ręce
kwiaty straciły już zapach lata
zgubiły drogocenne płatki
posiwiał włos na głowie świata
o jedną kurzą łapkę więcej ma
ten
i ta
starość
zanurzona w jesień
macha nogami
lecz już nie beztrosko
odchodzi
choć wołałam
mówiłam
prosiłam
odchodzi i kiwa na do widzenia

---

czy to nie dziwne żeby 17marca chodzić jedynie w t-shircie?
ta pogoda to wariatka
20stopni???
dla mnie bomba!
aha! jeszcze jedno!
trzymajcie kciuki za moją nową przyszłość!

wtorek, 6 marca 2012

lovesong

będę kochać cię zawsze
będę przyrzekać do śmierci
pozostawiając testament
pełen wyznań
będę kochać cię na wieki
po wsze czasy
i gdy staną zegary
te słowa znów popłyną
jak młody strumień
by uderzyć wodospadem zdań
będę kochać cię zawsze i na zawsze
do ostatniego tchu
aż wyzionę ducha
a me serce
choć stanie na wieki
pozostanie w tobie
w słowie
że będę cię kochać na zawsze

---

ciiiiiii!
nie przestraszcie słońca
niech świeci

piątek, 2 marca 2012

nie ma takiej bajki

wiesz
wyobraziłam sobie życie bez powietrza
zamknęłam usta
by sprawdzić
ile wytrzymam
lecz zapomniałam powiedzieć ci do widzenia
wiesz
nie myślałam wtedy o strachu
o śmierci
takiej nagłej
nagłej jak atak serca
udar mózgu
trach!
nie żyjesz!
wiesz
wyobraziłam sobie życie bez słońca
bez jego promieni
bez lodu
bez kamieni
bez nałogu
bez cieni
bez rymów
głupich jak ja sama
wiesz
nie będę już mówić o tym
że wyobraziłam sobie życie bez miłości
tęsknoty
rozczarowań
i zdrad
bo to takie banalne
banalniejsze niż potok słów
jaki wylewa się co dzień z moich ust
potok poprzecinany kłamstwami
przekleństwami
wiesz
wyobraziłam sobie że nie ma nas
ciebie
mnie
i wiesz
wyobraziłam sobie
że to wszystko to nieprawda
nieprawda
nieprawda
prawda?
wiesz
wyobraziłam sobie że wyobraziłeś sobie
jak wyobrażam sobie
ciebie
siebie
w niebie

---

spragniona wiosny
emocji
adrenaliny
uśmiechu
słońca
podróży

KLIK

niedziela, 19 lutego 2012

schizophrenic

odmierzyłam dziś łyżeczką
poziom szczęścia w mej krwi
bo upajałam się nim
całą wczorajszą noc
grając w karty
samymi jokerami
ogrywałam poczucie bezsilności
zły nastrój
wszystkie przebyte depresje
i uderzenia w twarz
z mokrej szmaty
teraz mam wrażenie
że śnię i kręcę się w kółko
jak na karuzeli dziecięcych
uśmiechów
nie potrzebuję zastrzyków
nie potrzebuję pigułek
ani kaftanów bezpieczeństwa
nie potrzebuję białych ścian
i braku klamek w drzwiach
odbyłam już tą podróż
wgłąb siebie samej
dwa razy
a może i trzy
pozamykałam już wszystkie na pół otwarte drzwi
kroczę naprzód pewna jak nigdy
widząc światłość wodzącą
połykam ostatnią dawkę
liżąc obsesyjnie łyżeczkę
ale co to?!
to łyżeczka do-mie-rze-nia
do mierzenia poziomu szczęścia

---

wiosno!
wracaj!

sobota, 18 lutego 2012

ona i on

tęsknię za tobą
za twym słońcem w oczach
i blaskiem na niebie
za uśmiechem co dzień i noc
o poranku pocałunkiem
ciepłym
uściskiem dłoni
dotykiem motylim
delikatnością i mocą
atletycznym
tobą
tęsknię za tobą
za erotyzmem ociekającym
wokół twoich ramion
sarkazmem z ust
wydobywającym się
choć nie do końca serio
tęsknię za tobą
tak bardzo mocno i mocniej
nie da się?
nie da się!
cofnąć zegarów
cofnąć pędu Ziemi
lat świetlnych
tęsknię za tobą
krzyczę!!!
usłysz to!!!

---

choć to było wczoraj
choć to było dawno temu
nie zapomnę
choć bym chciała

piątek, 17 lutego 2012

kończę z tym

wrzucam do worka niepamięci
wszystkie twoje słowa
o przeszłości
z przeterminowaną datą do spożycia
nie chcę pamiętać
zapachu rosy o poranku
nie chcę wiedzieć
co kryje się w nieodkrytych zakamarkach
zamykam za sobą drzwi
z mosiężnej kraty
zamykam je na złotą kłódkę
klucz możesz odebrać w recepcji
hotelu "pod pięcioma kłamstwami"
nie myśl że dostaniesz się tam oknami
te też pozamykałam
ciasno uszczelniłam je sarkazmem
złość przecież już nie wystarczy
chciałabym nie wracać
do pustego domu
w którym hula wiatr
zimny
tak bardzo zimny
jak twoja skóra
tamtej nocy
nawet jak bicie serca
tak mało cielesne
kim jesteś?
bo przecież nie człowiekiem
pozwól że zatrzasnę ostatnie drzwi
okna
zasłonię to co jasności się boi
zamknę ostatnie powieki
na wieki
na wieki

---

życie! ty przewrotna istoto
zamilknij!

wtorek, 14 lutego 2012

wygnanie

jestem butem nie do pary
z wyrwanymi sznurowadłami
podartą materią
pośród próżni
unoszę się mimowolnie
lecę jak piórko puszyste
gdzieś ponad światem
zamykam oczy by nie widzieć
zakrywam uszy by nie słyszeć
a usta zaklejam taśmą
bo nie chcę krzyczeć
gdy czuję ból
gdy czuję jak słońce wypala mi rany na ciele
kiedyś otrząsnę się z tego kurzu
wstanę i pójdę dalej
mimo że brakuje mi odwagi
mimo iż brakuje mi tej dłoni
której mogłabym się chwycić
kiedyś odmienię swój los
i twój los
będę mogła odetchnąć
nowym powietrzem
ale dzisiaj jestem na dnie
pukam do drzwi przeznaczenia
puk-puk!
kto tam?!
to ja! ta na którą czekasz

poniedziałek, 13 lutego 2012

poprzez mgły

błądzę w ciemnym lesie
nade mną iskierki
i ten jeden najjaśniejszy
srebrny blask
zgubiłam się
teraz to wiem
wiem, nie wiedząc dokąd pójść
słońce już dawno śpi
choć jego sen zbudził leśne istoty
słyszę
widzę
choć nie wiem
nie wiem gdzie iść
pamiętasz, kiedy mówiłeś, że niebo jest tak piękne?
pamiętasz, że to wtedy trzymałeś moją dłoń w dłoni swej?
pierwszy raz
wśród srebrnych świetlików
i pośród wilgoci mchu
coś narodziło się
znienacka
niezapowiedzianie
czy była to miłość?
czy może tęsknota za słońcem?
w ciemną noc
mokrą od deszczu łez
kroczyliśmy boso po mgle
unosząc się gdzieś ponad drzewami
i znów opadając na miękki dywan
o zapachu igliwia
w ciemną noc,
taką jak ta
obecna
lecz bardziej zimna
i tak bardzo samotna

---

ten stan
niezidentyfikowany
bardzo nie-ziemski

czwartek, 9 lutego 2012

winna

myślę, że powinnam Ciebie przeprosić
za to że żyję po swojemu
zdecydowanie zasługujesz na przeprosiny
za to ile czasu straciłeś
czekając na mnie w ciemności pustego domu
nie
nie będę błagać o wybaczenie
choć moje serce chce byś je przytulił
zapomniał
odrzucił żal
ostatecznie wybaczył
moje "przepraszam" to za mało
lecz tak wiele
niewiele mam Ci do powiedzenia
Ty wiesz
że słowa są niczym krople deszczu na szybie
spływają, choć powoli, zostawiają ślad
wiem, że dzisiaj nie usłyszę "dobranoc"
ani "do widzenia"
zasypiam bez Ciebie
śniąc
przepraszam kilkakrotnie
uwalniając serce od ciężaru
bezpowrotnie

---

pomiędzy niebem a ziemią
zawieszona

środa, 8 lutego 2012

przesuwam wskazówki

nie smakują mi już twoje usta
dziś
wybiła godzina szczerości
"bo nigdy mi nie smakowały"
wykrzyczała
ból odbił się od ściany i trafił w jej serce
przebił się jak indiańska strzała
zatruł
słodkim jadem
utulił do snu
zamknął oczy słodkiej laleczki
w słodkiej sukience
obudź się!
obudź!
bum!bum!
wybiła godzina śmierci
płakał nad otwartą trumną
plamiąc jej słodką sukienkę
dlaczego?!
dlatego!
ot tak sobie
wybiła godzina zapomnienia
"bo nigdy mi nie smakowały"
gdzieś to słyszałem
wymazałem
zapomniałem

---

położyłam się na łące
rozłożyłam ręce
udając że jestem aniołem
udając że lecę gdzieś w nieznane
i zostawiam świat za sobą

niedziela, 5 lutego 2012

obiad dla dwojga?

podam ci dziś na obiad zupę z moich myśli
tych najbardziej podłych
byś mógł się nimi udławić
a gdyby brakowało w niej smaku
doprawię ją uszczypliwością
której nigdy brak

ciągle powtarzałeś jak bardzo mnie nienawidzisz
twoje oczy
płonęły, choć nie wiem czym

głównym daniem będzie kotlet
ze zdań ostatnio wypowiedzianych
słonych i pikantnych do bólu
skropiony rzeką z łez

uderzając mnie w twarz
prawie nic nie czułam
ale słyszałam jak mnie przeklinasz

a na deser pozwolisz że podam
górę bitej śmietany
zbroczoną krwią
z bitej twarzy

nie słyszałam już nic
gdy sięgałeś po nóż
bezsilność kazała mi wbić ostrze samodzielnie
najgłębiej
najmocniej

---

przewrotność
radość i smutek, jednocześnie
zapomnienie i pamiętliwość
gdzieś tam
kiedyś tam

sobota, 4 lutego 2012

sleeping with open eyes

znowu słucham tych samych płyt
zapomnianych
porzuconych gdzieś tam w zakamarku
muzycznej duszy
te same teksty powtarzam w głowie
tłumaczę na swój język
śpiewam
i udaję że to ja
a nie oni
wpadli na tak genialne pomysły
znowu wracam do dni
kiedy bunt wybijał mi rytm serca
i prowadził swoją drogą
wąską i pełną kamieni
drogą którą musiałam biec
jak najszybciej
drogą na której się przewracałam
ilekroć potknęłam się o zło
kłamstwo
fałsz
kamień
znowu wracam i marzę
zadaję pytania
słabnę i płaczę
by znów uśmiechać się

---

czas oczekiwania

wtorek, 24 stycznia 2012

to many questions

dlaczego stare matki dorosłych facetów stają się służącymi
przynosząc do męskich rąk wszystko to czego zapragną?
dlaczego ludzie chcą rzeczy nieosiągalnych, nie myślę tutaj o marzeniach
a o pragnieniach "tu i teraz"?
dlaczego tak wszechmocnie i wszędobylsko narzekają gdy jest im źle?
doprowadzają do szału tych, co znieść tego nie mogą.
i dlaczego w końcu ja, zadaję te pytania, wiedząc że nie uzyskam odpowiedzi?
bo jestem jedną z nich
kobiet w nowocześnie zacofanym świecie
pełnym inwigilacji
infantylnych ludzi
i wszechogarniającej psychozy

---

staram się, naprawdę!

czwartek, 12 stycznia 2012

who?

dlaczego to ze mną nie przeprowadza się wywiadów?
dlaczego nie ma blasku fleszy?
dlaczego brak zainteresowania
tak wszechobecnego
jest wszędzie
zawsze
na zawsze
zakłamanie płynie z twoich ust
mydlisz mi oczy niewinnymi bajkami o sukcesach
które i tak
nigdy nie staną się rzeczywiste
jestem oblepiona pajęczyną, nie mogę otworzyć oczu
nie mogę otworzyć ust
zamykasz mi je
duszę się we własnych myślach
własnej złości
gniewie
brakuje mi światła i wody
powietrza
nie ma już tej prawdy
którą kiedyś mnie syciłeś
wypowiadam ci wojnę
staniemy po dwóch stronach barykady
wrzeszcząc na siebie z daleka
zagłuszymy niedawno ogłuszony już świat
będziemy obrzucać się błotem
i mięsem
do pierwszych chwil słabości
do pierwszej krwi
i pierwszej śmierci
uwolnię twoją duszę, jeśli tylko chcesz
jeśli chcesz
zakończę to wszystko
raz na zawsze

---

zimo odejdź!
wiosno wracaj!

czwartek, 5 stycznia 2012

fake friends

kiedyś był uśmiech
i płacz łza za łzą
dziś gniewem zasłaniam twarz
i opanować go nie mogę
bo choć jesteś tak daleko
czuję twoją złość

nieszczery
do bólu
z wyciągniętymi pazurami
próbujesz
pogłaskać mnie po policzkach
dobrze wiesz
że nie jesteś w stanie mnie nie zranić

kiedyś pocałunki
miłe słowa
niemal-miłość
zaczarowana
jak czas, wtedy

dziś krzyk
rozdzierający gardło na pół
złość tak nieobliczalna
tak bezlitosna

i chciałoby się powiedzieć
mam ochotę poderżnąć ci gardło
wydrapać ci oczy
wyjąć żywcem serce z piersi
i zobaczyć je jeszcze bijące mi w dłoni

dziś zabiło wczoraj
dziś istnieje to co nie istniało wczoraj
wczoraj umarło
pogrzebałeś je sam

---

mam dosyć fałszywych przyjaciół plujących w twarz
śmiejących się zza rogu
odwracających się na pięcie
i oglądania ich tyłków
żegnam pana
panie m.