czwartek, 30 grudnia 2010

stan uśpienia

lunatykowy spacer po poręczy schodów
do nieba i gwiazd
do światełek choinkowych
do bombek i słodyczy życia
zimowo zmrożony umysł
zasypia tak szybko
niczym niedźwiedź brunatny
polarnym oddechem ogrzewam zmarznięte słońce
bo chcę
bo chcę tak bardzo
by znów się uśmiechnęło
rozpromieniło
ogrzało
mój stan uśpienia
mój stan smutku
i samotności

---

kolejny samotny sylwester, kolejny ostatni wieczór roku spędzony w samotności, kolejny rok niespełnionych marzeń minął i kolejny przede mną...
przestaję wierzyć w cuda
one się nie zdarzają
one trafiają jedynie na tych którzy ich nie zasługują

środa, 22 grudnia 2010

just another song

utopiła łzę w kolejnym kieliszku wódki
i z płaczem niczym dziecka
szlochając wykrzyczała nienawiść do świata
choć tak na prawdę
cisza w jej ustach zabrzmiała
połykając gorycz i ogień
wraz ze słonym smutkiem swych oczu
myślom nie było końca
odurzona swym własnym pragnieniem
odpaliła kolejne marlboro
by zaciągnąć się śmiercią
życiem
i mgłą

---
jest gramofon, jest impreza! namiętnie odsłuchuję więc wszystko to co znalazłam w starej, naftalinowej szafie, swoją drugą młodość przeżywają winyle Bee Gees(podwójny album!!!), Toto, George Michael, UB40, Johnny Cash, Prince(niemal nietknięty album Purple Rain!!!), Edith Piaf, Frank Sinatra, Republika, Maanam... a to i tak nie wszystko co znalazłam, brakuje mi tylko jednego albumu, no może dwóch, chciałabym usłyszeć winylowo ukochanego królewskiego Freddiego i ukochaną Kate Bush... może już niedługo:)

piątek, 17 grudnia 2010

red dress

mam ochotę na czerwoną sukienkę,
pełny makijaż,
skomplikowaną fryzurę
i wysokie szpilki
- powiedziała
mam ochotę na tańce do rana,
szaleństwo wśród muzyki,
dobre jedzenie
i szampańskie bąbelki
- dodała
mam ochotę na nieskrywane pocałunki,
głębokie spojrzenia w oczy,
ukradkowe muśnięcia
i seks w publicznej toalecie
- odparła
mam ochotę na dżentelmena
który otworzy mi drzwi limuzyny,
obdaruje bukietem orchidei,
spryska drogimi perfumami
- odrzekła
mam ochotę na noc w pałacu,
pełnym złota i skarbów,
na tango z różami w ustach
i miłość francuską
mam ochotę na niezapomniane przygody
przy dźwiękach wiolonczeli
i truskawki z bitą śmietaną
na śniadanie do łóżka
- powiedziała rozmarzona

---

czyli rozważania na temat tego jak Anjax po raz nty spędzi sylwestra w domu... czy mówiłam już że mam tego dość? no bo mam.

poniedziałek, 13 grudnia 2010

fireplace

Zima za oknem skłoniła mnie do rozmyślań, z resztą zawsze mnie ona skłania do przemyśleń. Tym bardziej kiedy w domu ciepło, a na dworze aż trzaska mróz. A wymarzyłam sobie taką sytuację...albo nie! Zacznę najpierw od czegoś innego. Od jakiegoś czasu mam zachciankę, dość nietypową aczkolwiek łatwą w realizacji, otóż zachciało mi się posiąść gramofon, taki zwyczajny gramofon, nie jakiś wymyślny, zwyczajny do słuchania płyt winylowych. Dlaczego? Dlatego, że w pewnym zakamarku na strychu znajduje się torba z płytami, z mnóstwem płyt, a wśród nich ta jedna(no dwie bo to 2płytowe wydanie;)) moja ulubiona, składanka najlepszych utworów grupy Bee Gees... Kiedyś gramofon był, ale przyszedł na niego czas, trzeba było się rozstać, teraz przydałby się bardzo nowy, no niekoniecznie nowy, mógłby być używany, ale by grał!!!
Teraz dojdę do sedna... Wyobraziłam sobie drewniany domek w górach, mały, przytulny, otulony śniegiem i pachnącymi choinkami, w domku ja i on, kominek ogrzewający nas oboje, koc, pod kocem my, w rękach kieliszki czerwonego wina, trzask trzask ognia, półmrok, świece, spokój i... gramofon! W tle melodia "How deep is your love" albo "Too much heaven"
Oddałabym teraz wiele za dźwięk tych utworów z gramofonu, za szum, za przerywanie i przeskakiwanie porysowanych płyt...
KLIK

niedziela, 12 grudnia 2010

gingerbread

nastaje taki czas kiedy już wszystko jest jasne
i wiadomo już, że to niedługo
że to już za chwilę
że oni już czekają za rogiem
i za choinkami...
a na niebie nastaje tak szybko mrok
a na niebie ktoś błyszczy...ktoś świeci...a ktoś śpi i śni...na dworze śnieg bieleje...
a w domu słodycz serc i radość zabaw...
i tak mijają dni do świąt, tak słodko mija czas.
---
wszystkie pierniki wykonałam sama, bez niczyjej pomocy, dałam radę:) i jestem z tego dumna, pomysły na ozdabianie są nieco zgapione, ale wykonanie własnoręczne i tak mamy tutaj kolorowe choinki, psychodeliczne gwiazdki i wielkie gwiazdy, księżyce, bałwanka, serca, pierniki w syropie kawowym, kalekie ludki:P i słodki czekoladowy poker... dużo roboty ale jaka radość!

czwartek, 9 grudnia 2010

pain

koniec bólu fizycznego
najgorszego bólu na świecie
dziś rozpoczęta walka o 6
6, szóstka taki ząbek
w górnej szczęce po prawej stronie
szóstka czeka cierpliwie
i już bezboleśnie
na kolejne zabiegi
leczenia kanałowego
...
co ciekawe
szóstka w górnej szczęce po lewej stronie
bliźniacza symetryczna siostra, bądź brat
leczenie kanałowe ma już za sobą
dobre parę lat temu
...
no cóż
kończymy ze słodyczami
aczkolwiek
słowa dentystki:
"Ma Pani bardzo ładne zęby, szkoda że musiało się Pani przytrafić kanałowe leczenie"
trochę podniosły mnie na duchu
bo to prawda
mam bardzo ładne zęby
:)
KLIK

piątek, 3 grudnia 2010

brudny śnieg

z ilu kropel mojego oddechu
z tylu gwiazd iskier
oczu
miłości nie odliczam dni
nie sklejam połamanych serc
kiedy gubię się
w myślach twych
odnajduję drogę
sama
chwytając się cierni
goryczą smakują twoje usta
posłodzę
cukrem twe biszkoptowe oczy
i jak misie
pluszowe z dzieciństwa
przytulę do siebie

KLIK

środa, 1 grudnia 2010

winter thoughts

zima z reguły nastraja mnie pozytywnie
z reguły
tym razem jest inaczej
może dlatego że przyszła tak szybko
nie w porę
jeszcze
może dlatego że jest tak mroźna
może dlatego
że przyszła tak gwałtownie
ale nastroiła mnie inaczej niż zwykle
przypomniała
o tym jaka jestem samotna
o tym że wszystkim wkoło
wydaje się że jestem z lodu
o tym że można mnie pomijać
nie zauważać
traktować jak ciało obce
o tym że wszyscy myślą
że dobrze jest mi być samą
pomijaną
niezauważaną
i obcą

zima jest dla mnie tym bardziej zimna...

środa, 24 listopada 2010

what's wrong with your brain, cow?!

spadł dziś pierwszy śnieg
ale nie pierwszy tego roku
spadał sobie nieśmiało
i niemal tak samo nieśmiało znikał
pomimo dziwnych nastrojów
jakie mnie ostatnio nękały
dziś nastrój średni
ale do wytrzymania
i tak sobie myślę
co przyniesie następny dzień
co przyniesie następna noc
i ciągle, nie wiedzieć czemu, mam ochotę
mówić sama do siebie:
"What's wrong with your brain, cow?!"
może dlatego że uwielbiam
cow & chicken
może dlatego że moja koleżanka ma kubeczek właśnie z tym napisem
a może dlatego że zastanawiam się nad swoją przyszłością
bardziej niż kiedykolwiek
bo właśnie są ku temu dobre warunki
może sylwester jak i niedaleko przyszłe weekendy
zapowiadają się... pracujące!
chciałabym
3majcie kciuki!
no to muzyczka
dawno jej nie było
KLIK ;)

sobota, 20 listopada 2010

bez-S-E-N-S

jest mi dziś wyjątkowo smutno
nie chcę tego ukrywać bo to widać
nawet jeśli staram się to ukryć
właśnie słucham płyty
którą dostałam na tegoroczne urodziny
marzę już o tych następnych
o wyjątkowej liczbie
którą zobaczę na urodzinowych kartkach
o tym że zaproszę masę ludzi
na urodzinową imprezę
ale też o tym
że nie wiem
czy ktokolwiek przyjmie moje zaproszenie
czy będę miała jeszcze kogo zaprosić
moje przyjaźnie tak gwałtownie się kończą
tak jak jedna z nich
całkiem niedawno

jest mi smutno
bo wydaje mi się że nic jeszcze w życiu nie przeżyłam
i niczego nie przeżyję
stojąc w miejscu
z nieodpowiednią osobą
i w nieodpowiednim czasie
mam dość bezsensowności w moim życiu!
jak to zmienić? hmm?

środa, 17 listopada 2010

little precious dream

już kiedyś było o snach
o tych co warto zapamiętać
spisać
i zachować gdzieś w głębi duszy i szuflady
o tych, o których może ktoś wspomni
bo może ktoś odnajdzie i przeczyta
dziś będzie też o snach
ale tych dziwnych, skłaniających nieco do myślenia
podobno sny odzwierciedlają nasze pragnienia
ale z drugiej strony mówi się
że to o czym śnimy jest odwrotnością tego co ma się stać
więc tak na prawdę
sama nie wiem
czy to o czym śnię
to to czego pragnę
czy to to czego nie chcę
a śnię od dłuższego czasu o jednym i tym samym
chociaż każdy mój sen różni się od poprzedniego
jest w każdym z nich to jedno maleńkie marzenie
które, choć bardzo tego pragnę, nie chce się spełnić
czasami to marzenie bywa zagrożone
czasami sprawia mi wiele radości
we snach oczywiście
gdybym mogła ziścić sny
miała magiczny ołówek
tudzież czarodziejski kapelusz
chciałabym aby to maleńkie marzenie
stało się rzeczywistością
nieważne czy byłoby zagrożone czy sprawiałoby radość
byłoby prawdziwe
byłoby tu i teraz
tak jak sny
które śnią mi się co noc
tak jak oczy których nie chcę otwierać co rano
by nie spłoszyć moich marzeń...

wtorek, 16 listopada 2010

let us play a game

pobawmy się dziś
w zabawy z ogniem
niech wypali nam serca
niech spali wspomnienia
raz na zawsze
pobawmy się dziś
w zacznijmy wszystko od nowa
niech życie będzie naszą białą kartą
pobawmy się dziś
w smakowanie pocałunków na nowo
pozwól mi poczuć
słodycz goryczy
pobawmy się dziś
w zgadnij jak się nazywam
odgaduj powoli
litera po literze
rysuj me imię
na skórze
tak gorącej
żarzącej
od płomieni
zabawy z ogniem
pobawmy się dziś
w kocham cię
niech miłość
zaczaruje nas raz jeszcze
na zawsze...

KLIK

niedziela, 14 listopada 2010

.

jestem beznadziejnym beztalenciem
którego nikt nie chce zatrudnić
...
zamknęłam się we własnej skorupie
i nie wiem kiedy z niej wyjdę
może wcale....

piątek, 12 listopada 2010

moonlight - starlight

w ciemną noc zanurzam palce
jak we włosy me
ogniste promienie słońca
w ciemną noc spoglądam
lecz nie widzę
nikogo poza tobą
lśniące srebrem oczy
tak frywolnie
otaczasz się nimi
tak swobodnie
muskają o twoją skórę
świetliki?
błyskotki?
jak je nazywasz?
w ciemną noc
wybuchają wszystkie gwiazdy
obsypując cię
niebiańskim pyłem
rozkosz
to co czujesz
w ciemną noc
jesteś królem
choć przez te kilka godzin
nikt nie zepchnie cię z tronu
lecz brzask popędza zegar
poranek zamyka ci usta
ustępujesz
po cichu
czekasz na następną
ciemną noc...

środa, 10 listopada 2010

coś wyjątkowego

zrobiłam to dla mej małej
dla tej
której mi teraz
najbardziej
brakuje...

KLIK

wtorek, 9 listopada 2010

happiness

nie mam czasu łapać szczęścia do kieszeni
nie mam sił
biegać za promieniami słońca
nie mam ochoty
na promienne uśmiechy
te bez powodu
te od niechcenia też
zamykam oczy
uciekam
od ciebie
od siebie
od innych
to takie banalne
nieoryginalne
przecież wcale mnie tam nie było
przecież nie było i ciebie
zatrzaskuje drzwi
połykam klucz
i krzyczę ciszy prosto w uszy
pozwól mi odejść!
pozwól mi zniknąć!
pozwól mi umrzeć!

---

chciałabym móc zmierzyć wielkość poziomu szczęśliwości w moim życiu, chyba przekroczył on granicę... tak, tą dolną.

poniedziałek, 8 listopada 2010

changes

zmiany
są dobre i potrzebne
i są
w trakcie

zmiany
jakich dawno nie było
i nie tylko zewnętrzne...

coś z dedykacją
dla osoby z którą spędziłam kilka ostatnich dni
;)
KLIK

niedziela, 31 października 2010

Dr Jekyll? Where is Mr Hyde?

"Trust me, I'm a psychopath!"

Is he?

just started
but allready
in love

---

it's a must-see, I said!
a must!
;)

piątek, 29 października 2010

jekyll and hyde

w noc przedurodzinową miałam sen
dawno takich nie miewałam
trochę zbałamucę teraz nieletnich
ale śniłam o...
wyuzdanym seksie z Mr. Hyde'm
aaaaale żeby nie było że to tylko tak dla przyjemności
nie nie nie
o nie
tak na prawdę dr Jekyll zamieniając się w pana Hyda
chciał pozabijać niezłą gromadkę dzieciaków
ale ja jako ta jedyna opiekunka
postanowiłam postawić Hyd'owi ultimatum
powiedziałam
albo oni albo ja
no tak
Hyde miał ułatwioną sytuację
a ja nie wiem po co to piszę
i nie wiem
czy mam się wstydzić za swoją wybujałą wyobraźnię
czy za ilość alkoholu we krwi
czy może za to że jestem uzależniona od dobrych seriali?
hmmm?
i co z tego?
ok przyznaję jestem mętlikiem wszystkiego tego co złe
niedobre
podłe
i dzikie
nieopanowane
i nikt mnie nie zmieni
i bardzo lubię to w sobie
jestem wariatką
o dobrym sercu
tak tak
i właśnie kończę 24rok życia
za rok wielka impreza
w końcu ćwierćwiecze
:)

24 lata temu...

zakochałam się w szeptach twej duszy
trzymam ją za rękę
tak jakby była tobą
i nawet
nawet kiedy jest daleko
wyczuwam
smakuję
słyszę
i znów razem
rozkołysani we włosach
nimf
pływamy pośród
leśnej przestrzeni
mierząc wysoko
kochając się bezszelestnie

---

dziś są moje urodziny, więc wolno mi wszystko więc pozwolę sobie siebie rozpieścić utworem który już tu kiedyś był, ale co z tego, ja go po prostu kocham niezmiennie... KLIK

wtorek, 26 października 2010

I wanna

żyję chwilą
tak nieobecną
choć wciąż tą samą
jednakową i rozległą
nie mam czasu myśleć
o tym co dobre
a co złe
nie mam czasu
biec pod prąd
rozkładam skrzydła
chwilo
unoś mnie!

--

bardzo fajnie brzmią moje nowe słuchawki, poza tym w oczekiwaniu na listonosza i coś mi się wydaje, że być może jutro zrobię sama, dla siebie, coś wyjątkowego, coś niezwykle wspaniałego smakowo, kruche śmietanowe ciasteczka z jabłkami! taaaak :)
KLIK

niedziela, 24 października 2010

piątek, 22 października 2010

bo czasami jest tak, że...

czasami mam ochotę
zamknąć drzwi światu
spojrzeć przez dziurkę od klucza
na maleńki świat
ludzi krasnoludków
czasami mam ochotę
zasłonić wszystkie okna
i poczuć
ciepło czerwonego światła zasłony
czasami
bo nie zawsze
mam ochotę
napisać na szybie
własnym oddechem
że potrzebuję pomocy
czasami mam ochotę
wyskoczyć z drugiego piętra
mam ochotę umierać
leżąc w kałuży krwi
czerwieńszej niż zachodzące słońce
czasami
świat sam zatrzaskuje drzwi
bo czasami
wcale tego nie pragnę...

---

życie jest przewrotne i nieprzewidywalne, raz jestem nikim, a raz kimś, żyję i umieram na zmianę, oddycham i duszę się tym samym powietrzem, brak mi własnej duszy, gdzieś się zawieruszyła, a może poszła się opętać...
dziś bez piosenki,
po co nam one
skoro cisza jest taka wymowna...

wtorek, 19 października 2010

to nie sen! czyżby?

i gdy łzy popłyną po policzkach
rozpalając
wspomnienia jesiennych zimnych nocy
i gdy łez strumienie
płyną
mimowolnie
sennie choć niemal na jawie
i gdy budząc się z krzykiem
wykrzywionym grymasem bólu
sercem w gardle
i wielkookim strachem pod łóżkiem
wiesz już
że śnisz
kolejne deja vu
i gdy cierpienia rozszarpują duszę
powolne umieranie
to na to czekasz
raniąc stopy rozbitym szkłem
brodząc we własnej krwi
strumień za strumieniem
i gdy otwierasz oczy
widząc siebie
wciąż kroczącego w obłokach
wiesz
to przecież nie sen
lecz i nie jawa
i gdy zadajesz sobie to samo pytanie
to samo już od kilku lat
i gdy wciąż nie chcesz zrozumieć
nadchodzi czas ostateczny
nadchodzi czas
śmierci

--

znów miewam koszmary, zbyt realistyczne, realne koszmary nocne, budzę się wystraszona, przerażona, dziś śniłam tak realistycznie, śniłam o histerycznym płaczu, mym własnym płaczu ze smutku po stracie kogoś bliskiego, rano obudziły mnie... łzy, autentyczne.

sobota, 16 października 2010

futro

podobno Austria walczy ze śniegiem
podobno biało
podobno niemal świątecznie
Anjax lubi zimę, ale nie zimno
dlatego już teraz szykuje się na jej nadejście
a szykuje się solidnie
bo tak właśnie:

wtorek, 12 października 2010

creepy sounds

creepy sounds getting over
from the bottom of my own bed
creepy as my inside
inside of my head
just listen
just watch
how it grows
inside of my belly
my heart
just feel it
feel the beat
hear the whine
from inside of my head
creepy sounds
surrounds me
just listen...

CLICK

Let us stay in English, shall we? I'm having a hard time now, please forgive me for that. Forgive me for life that I live and bring me back me everything I've lost...

piątek, 8 października 2010

so hard...

ciężko
jest mi ciężko żyć
bez twojej obecności
bez merdającego ogona
bez hałasu
i radości
jaką wywoływałaś na każdym kroku
ciężko patrzeć na twoje zdjęcia
i tak ciężko wspominać
te najmilsze chwile
z tobą u mojego boku
wciąż ronię łzy
bo brak mi ciebie
tak bardzo chciałabym cię przytulić
tak ciężko...

sobota, 2 października 2010

Łatka

Byłaś przy mnie 10lat
Byłaś
najpiękniejszą
najwierniejszą
najukochańszą
przyjaciółką
Byłaś zawsze przy mnie
gdy działo się źle
Byłaś, patrzyłaś na mnie
swymi wielkimi oczami
jakbyś chciała powiedzieć:
"będzie dobrze,
ja cię nigdy nie opuszczę"
Nigdy mnie nie zawiodłaś
I teraz
brak mi twojego
białego puchu.
Odeszłaś...
zostawiając najpiękniejsze wspomnienia.

R.I.P. Łatunia :*

piątek, 1 października 2010

memories came back...

dobiegliśmy do końca
razem
pośpiesznym krokiem
i z nieco zziajanymi obliczami
aczkolwiek radośnie nastawieni
na to
że może coś
zacznie się dziać

mam nadzieję że nie tylko ja
naiwnie patrzę do przodu
i nie zadzieram głowy zbyt wysoko

ok

koniec i kropka
cholera
będzie mi tego brakowało
tych ludzi
tych prowadzących
tej atmosfery
i tego ogromu wiedzy! :D

nie będę narzekać
nie ma na co
będę się cieszyć
i praktykować!

PS. ten kto stwierdził że "stara miłość nie rdzewieje" miał za**biście dużo racji! Trochę się zmieszałam i poczułam lekki żal... do samej siebie... cholera, gdybym wiedziała że wszystko potoczy się inaczej... KLIK

czwartek, 23 września 2010

ohy i ahy

ależ jestem podekscytowana!!!
tak bardzo
że nawet nie umiem się wyrazić
jak bardzo!

ale do rzeczy!
zrobiłam film dla wolsztyńskiej policji!!!!!!!
ale czad!
normalnie rewelacja
jestem z siebie dumna
tym bardziej że w zasadzie zrobiłam coś z niczego
i jakby nie patrzeć to moje pierwsze poważne zlecenie:D

ciekawe czy wolsztyńskim smerfusiom film się spodoba:D

:D

niedziela, 19 września 2010

boring...

byliście kiedyś na szkolnym zjeździe absolwentów który wygląda jak stypa?
nie?
a ja byłam.
wczoraj.
i oprócz tego
że pogadałam chwilę z jedną z najlepszych koleżanek z klasy
to wynudziłam się po wsze czasy
Madzia! dobrze że tam byłaś
przynajmniej nie zasnęłam.

nie wiem co będzie za 6lat
ale jeśli będzie tak samo
to ja się nie piszę

ok
żeby wytrącić siebie i ciebie z tego dziwnego stanu
stypy
postanowiłam wam coś pokazać co mnie ostatnio hmmm zaskoczyło
tak, zaskoczenie to pierwsza reakcja jaką odczułam
potem było już tylko bujanie się w rytmie
mowa o Haddaway
znacie go co nie?
tak, to ten sam co śpiewa What is love, baby you hurt me...
no a co powiecie o TYM ?
to taka jego świeżynka muzyczna
fajna?

piątek, 17 września 2010

hop!

wiecie na co mam ochotę?
haaa! nigdy byście nie zgadli...

bo chce mi się skakać z radości
chce mi się skoczyć najwyżej jak się da
w skoku
w locie
rozdziawierzyć kończyny
i najlepiej
aby ktoś uwiecznił taki skok na fotografii

czuję się właśnie tak
radośnie

nie ukrywam
że rozpiera mnie z lekka duma
z samej siebie
zrobiłam przez te kilka dni
wiele postępów
wiele się nauczyłam
i poczułam się zadowolona z siebie
poczułam że mogę więcej
że stać mnie na więcej

w moim przypadku
aż chce mi się powiedzieć:
toż to szok!

niedziela, 12 września 2010

chrup chrup

no i nastała, choć nie do końca
moja ulubiona pora roku
czuć jej zapach
widać jej blask
i kolor
jasień idzie!
zbliża się tak szybko że jest już niemal za rogiem

wraz z nią
las pełny grzybów
chrupiące orzechy
żółte liście
choć widziałam już i czerwone
słońce jeszcze ciepłe
czasem gorące
lecz już
krótkie
dni

dzieje się dużo
stworzył się już pierwszy film z kursu!
haaa
i przybędzie nowe łoże :D

jest bardzo OK
i czekam na więcej...

wtorek, 7 września 2010

forever and ever...

jestem zmęczona
tak bardzo
że aż nie mogę zasnąć
nie lubię takiego zmęczenia
zmęczenia tak męczącego że aż można się... zmęczyć!
jestem niewyspana
marudna
i niecierpliwa
wszystko dlatego że ktoś kazał mi wstać wyjątkowo wcześnie
ktoś?
raczej ja sama
ale tak czy inaczej
mam nadzieję
że miesiąc przygotowań
które właśnie się zaczęły
nie pójdzie na marne
a w mojej głowie
pozostanie coś więcej niż tylko
dźwięk budzika
o 6rano!

piątek, 3 września 2010

don't let go

nie lubię mojego zmiennego charakteru
nie lubię mojego zmiennego samopoczucia
bo dziś jest inne niż wczoraj
i w zasadzie bez przyczyny
choć bez przyczyny nic niby się nie dzieje
a jednak

dziś tak inne od wczoraj
a co przyniesie jutro???
boję się nawet pomyśleć
zważywszy na to że dziś
jest bardzo rozdrażnione
i mało cierpliwe

ale wracając do sedna
Anjax poświęcił swój czas i wczorajsze późne popołudnie spędził na farbowaniu włosów
gdyż domagały się tego niemiłosiernie
poza tym
jestem w ciągłej i nieustannej fazie pochłaniania odcinków
serialu
The Closer
co w naszym języku oznacza
Podkomisarz Brenda Jonson
a oprócz tego
od kilku dni
pałam miłością do tego utworu
KLIK
i jest on w winampie w trybie repeat
i to właśnie chciałam przekazać,
aha
jeszcze jedno
jestem kobietą, to chyba oczywiste
i mam problem
nie wiem co ubrać na zjazd absolwentów szkoły średniej(to powinno być napisane małą czcionką)
tzn wiem
mam pewien plan ale coraz mniej układa mi się on w całość
choć najważniejsze
że mam buty;)
reszta
jakoś się dobierze sama
I hope so...

czwartek, 2 września 2010

Sadness in her eyes...

jestem w połowie sobą
w połowie
kimś innym
część mnie chce iść w lewo
a część w prawo


coś jest nie tak, bo znowu czuję się inaczej, coś mi podpowiada, żeby zrobić coś złego, samej sobie, ale przecież nie zrobię tego, nie teraz... jest mi źle i smutno, że życie biegnie nie tym torem jaki sobie obrałam, czy to jesienna deprecha? być może.
chciałabym mieć pewność, 100% że to o czym myślę nie jest prawdą, chciałabym spełnienia marzeń, a tak na prawdę tylko jednego marzenia. Marzenie które mogę zrealizować razem z nim i tylko z nim...

ciągle czekam na cud

KLIK

niedziela, 29 sierpnia 2010

I love music, she is my music

brakuje mi ostatnio ochoty na dopieszczanie bloga
brakuje mi siły na wstanie z łóżka
brakuje mi kolorów
i cieni
brakuje mi powietrza
coś we mnie umiera i gaśnie

muszę się wyrwać
gdzieś
daleko
albo całkiem blisko
sama nie wiem
mam ochotę
na podróż
i kolację przy świecach
mam ochotę na marzenia
i słuchanie głośnej muzyki

chciałabym się spełnić
we wszystkich dziedzinach
chciałabym się zmienić
i zniknąć
i powrócić
i znów
spaść i skoczyć w górę

nie wiem sama
na co mam ochotę
nie mam siły
a to dopiero początek
odliczam do 6września
i już nienawidzę dnia
w którym wszystko się zacznie

szukam bezskutecznie
chcę w końcu znaleźć i mieć spokój
z narzekaniem
krzykami
wierceniem dziury w całym

czekam na kubeł zimnej wody
albo kopa w dupę
albo walnięcie w twarz

coś jakoś tak nie idzie mi w życiu
słabo

wtorek, 24 sierpnia 2010

oh migthy!

patrzyłam na to niebo
iskrzące
płonące
wiem że nie zabierzesz mnie dziś do domu
i tak uśmiecham się
sama nie wiem z czego
może do czegoś
czego zapomniałam
wczorajszego
dzisiejszego
zapomnienia
jest więcej

krzyknij proszę jeszcze raz
bo nie słyszę
boś za cichy
krzyknij głośniej
tak

zabłyśnie błysk oczu
i srebrnych zębów
kropel i kryształów

wiem jak wieczny potrafisz być
wiem jak kochasz niszczyć
że radość
sprawia ci
głos łamanych drzew
wiem jak lubisz patrzeć
błyszczeć
wyć i straszyć

woskowy zapach domu
cień wodzącej ręki po ścianie
i te oczy
wystraszone
błagające
modlitwy do gromnicy
do rana
do niej
do niego

-------
zrobiłam konfiturę, przeżyłam nocną nawałnicę, wdepnęłam w kałużę na deptaku i powracam do muzycznych korzeni, KLIK

środa, 18 sierpnia 2010

halo! to grzybobranie!

mijająca już środa obfitowała w...grzyby
oj tak
udało się w końcu wybrać do lasu
udało się zebrać co nieco
aktualnie suszą się grzybki w magicznej suszarce
a jutro
boróweczki!!!
taaaak nabrałam na nie ochoty
a jeszcze większej na konfiturę z borówek i gruszek
oj
będzie pysznie:]
a tu Anjax i grzybekz tej okazji wypada jedynie zanucić coś takiego KLIK

wtorek, 17 sierpnia 2010

po-po-po-pobierowo

długo zastanawiałam się co napisać po powrocie znad morza
długo
bo
trudno mi powiedzieć
czy był on udany
czy
nie

nie chcę aby to był wielki elaborat
nie chcę też
aby była to krótka notka
ale nie wiem co napisać aby zawrzeć wszystko to co chcę
ale też nie wiem czego nie napisać
aby nie żalić się publicznie
na to
czy na tamto

no cóż
było się w Szczecinie u rodziny
było się w Pobierowie nad Bałtykiem
chodziło się po brzegu
zbierało kamyczki
grało w cymbergaja
piło Bosmana
jadło smażonego karmazyna
spało się w namiocie
zażywało słonecznych kąpieli
i odpoczywało się

to chyba tyle
poza tym zżarło się trochę nerwów
kiedy okazało się że auto odmówiło posłuszeństwa
no i tęskniło się za swoim psem
którego spokojnie można było zabrać ze sobą

a teraz mam dylemat
bo zbliża się szkolny zjazd
zjazd szkoły średniej
trzeba jakoś wyglądać
i sprawa wygląda poważnie
bo nie wiem czy
kupić szpilki
matowe
czy lakierowane
:D
tak wiem, poważny dylemat
którego nie zrozumie żaden mężczyzna
ale co tu zrobić...
;)

czas na jakiegoś songa, to może TO

sobota, 7 sierpnia 2010

pioch w trepach czyli wyprawa nad bałtyk;)

piszę dziś, bo prawdopodobnie już jutro nie będzie na to czasu, a piszę dziś dlatego, że jutro zaczynam wielkie(no może nie takie wielkie) pakowanie się! (siebie i męża oczywiście...) a czemu się będę pakować??? no a temu, że jedziemy NAD MORZE!!!!!!!!!!!!!!! a ja cieszę się z tego powodu jak szalona, bo nawet jeśli będzie lało, grzmiało i sztorm na wodzie to mam to gdzieś, najważniejsze jest to że będziemy 300km od domu, sami!!! i niemal wszyscy już po urlopach, a my właśnie teraz, wyjeżdżamy na tygodniowe byczenie się:D
a plan mamy taki, 3 dni w Szczecinie co by poodwiedzać rodzinkę i reszta tygodnia nad Bałtykiem... tylko jeszcze nie wiemy gdzie dokładnie, ale nie ma to znaczenia...
na serio, nie mogę się doczekać i już teraz mam radochę że ho ho! i choć zostawiam tutaj mój cały zwierzyniec na tydzień, to nie będę tak bardzo tęsknić... no może będę, ale dam radę:D ale przyznaję, przeszło nam przez myśl zabrać razem z nami naszego małego łobuza Alme(psa jakby kto pytał) ale chyba nie wytrzymałaby razem z nami:D

z tego wszystkiego mogę Was zostawić jedynie z TYM coś typowo plażowego:D i napisać papaaa, do przyszłego tygodniaaa;)

środa, 4 sierpnia 2010

smaki z dzieciństwa

odkryliśmy dzisiaj z mężem coś niesamowitego
powróciliśmy choć na chwilę do dzieciństwa
kulinarnie
może i Wy pamiętacie taki przysmak jak "Kocie języczki"
ja pamiętam bardzo dobrze i mój mąż też
a dla tych którzy nie wiedzą co to, już wyjaśniam
Kocie języczki to takie smaczne czekoladki
długie i zaokrąglone na końcach
w zasadzie nie wiem czemu się tak nazywają
podobne do kociego języka nie są, ale może...kto wie
w sumie to i tak nie ma znaczenia znaczenie ma ich smak
i to
jak takie niepozorne maleństwo
pozwala wrócić do przeszłości
cofnąć się o kilkanaście lat, a może kilkadziesiąt:D
w moim przypadku dokładnie 18lat wstecz
do tego konkretnego momentu:oczywiście buntownik w spodniach to Anjax:D obok dwie najlepsze koleżanki, obecnie jedna z nich do tej pory jest najlepsza:D i właśnie ona na tym zdjęciu świętuje swoje urodziny i przyjmuje ode mnie pudełko Kocich języczków(dla ścisłości mowa o koleżance środkowej w czerwonej kiecce) miało się wtedy 6lat, koleżanki po 5 bo młodsze...
powoli mój blog sprowadza się do tego że zajeżdża od niego kulinarnymi wspominkami, no cóż, jak się jest kwalifikowanym kucharzem to taki jego żywot...
Kocie języczki to nie jeden z tych smaków, była też wcześniej wspomniana wata cukrowa, były niedostępne już w Polsce mentosy o hmmm trudnym do sprecyzowania smaku, w każdym razie miały pastelowo zielony kolor i były dobre, a gdyby się cofnąć tak jeszcze o rok wcześniej to... mleko, prawdziwe, krowie mleko, jak mleko to najlepiej z butli:no tak, sześciolatka i doi mleko z butli ze smoczkiem, ale co ja na to poradzę że właśnie takie smakowało mi najlepiej... i zostało mi tak do dzisiaj, wszystko to co z butelki smakuje lepiej niż ze szklanki:D
fajnie...

a teraz coś dla filmomaniaków, jakieś kilka dni temu, o późnej porze nocnej TVP raczyło wyemitować film Milosa Formana "Amadeusz", kostiumowe cudo o, jakby się można było domyśleć, Wolfgangu Amadeuszu Mozarcie. Mnie powaliło na kolana do tego stopnia że znalazłam go w czeluściach Internetu i zassałam dla własnej przyjemności, co by go sobie odtwarzać kiedy mi się zapragnie, ale ostrzegam, film długi, niemal 3godzinny, tylko dla wytrwałych. Dla zachęty powiem że zdobył 8 Oscarów i 3 nominacje oraz 4 Złote Globy i 2 nominacje, a poza tym kupe innych nagród i nominacji. Aha coś jeszcze, odtwórca Mozarta wydał mi się strasznie znajomy, przykleiłam jego twarz do Chad'a Lowe ale jak się okazało film jest z 1984roku no i biedny Chad Lowe jest nieco za młody aby mógł być Mozartem, w każdym razie odtwórca Wolfiego to Tom Hulce, zupełnie obce mi nazwisko, ale nie liczcie na to że wygląda tak samo jak w "Amadeuszu" bo nie wygląda:D
a dla spragnionych większej wiedzy o filmie odsyłam TUTAJ i TUTAJ

wtorek, 3 sierpnia 2010

śniący

zapłonęłam myślami
wyobrażeniami
słyszę gdzieś muzykę
ciche nuty
hałasu
płonę i gasnę
jednocześnie
wciąż wcześnie
słońce nie raczyło jeszcze wstać
przedziera się przez horyzont
znużone
porankiem
rosą
i skrzekiem koguta
słońce przeciera oczy
ze snu
chowa księżyc do kieszeni
na później
na północ
gwiazdy nikną w świetle
dnia
jaskrawa
poświata
to ja
i on
przepełniona
przepychem
barokowego świata
dobrocią
i złością
krzywo-uśmiechu
pijanego jokera
od histerii
materii
rozpadam się na atomy
i zbieram do kupy
grupy
skaczę i odlatuję
spadam i uderzam
głową o mur
z ludzi

budzę się...

niedziela, 1 sierpnia 2010

leci leci!

to jest właśnie ta pora kiedy powinny przychodzić do głowy konkretne pomysły
ale dzisiaj wcale tak nie będzie, bo totalnie się wyłączyłam
a może przełączyłam
wczorajszy seans zajął mi głowę czymś innym
z resztą
sami sprawdźcie
idźcie do kina
na Incepcję
będziecie wiedzieli co mam na myśli

albo czego nie mam...

poza tym

jestem po długiej rozmowie z własnym bratem
i po przyjemnym wieczorze
w rytmie country
czystym country
iiiiiiiiihaaaa!

i w końcu
jak za dawnych lat
znowu jadłam
watę cukrową!!!
ciągle smakuje tak samo słodko
i tak samo... włosowato
a potem były fajerwerki

i spadające gwiazdy
bo dzisiaj się zaczyna...
wystarczy popatrzeć w niebo
ja widziałam
...

czwartek, 29 lipca 2010

leśne stwory

lato wpływa na mnie pozytywnie
a jeszcze pozytywniej wpływa na mnie jesień
prawdziwa
polska
i złota
i choć ostatnio nie zawsze taka bywa
to mimo wszystko jesień jest moją ulubioną porą roku

może też dlatego że jesienią świętuję urodziny:D

w każdym razie
obecna pora zapraw
kiszenia ogórów
zrywania tego co zerwać się da
i ogólnego wielkiego podniecenia
tym co dzieje się w kuchni
sprawia że coraz bardziej
mam ochotę zapuścić się w las

podobno nie ma jeszcze grzybów
ale tak na prawdę do końca tego nie sprawdziłam
uwielbiam zbierać grzyby
dlatego właśnie mam wielką presję
żeby wejść do lasu
i poczuć pełną piersią
ten wspaniały leśny zapach
zapach szyszek
mchu
kory
i igliwia
mam ochotę przypomnieć sobie dzieciństwo

kiedyś dawno temu
jesień była zwiastunem cosobotnich
wypadów do lasu na grzyby
całą rodziną

cała rodzina uzbrojona w koszyki i koziki
odpowiednio ubrana i przygotowana
wybierała się na niemal cały dzień do lasu
na rodzinne grzybobranie

wtedy to mała jeszcze Anjax noszona przez dwóch starszych braci na rękach
tylko i wyłącznie narzekała:
"a kiedy wrócimy do domu?"
"nudzi mi się"
"długo jeszcze?"
"nie znalazłam jeszcze żadnego grzyba, nie podoba mi się tutaj"
"chcę do domu"
to ostatnie zdanie wypowiadane było już w trybie histerii która potrafiła spłoszyć nie jedną sarnę

i doskonale pamiętam cosobotnie wypady do lasu
i to jak oblazły mnie mrówki
i to jak weszłam w pajęczynę
i to jak ten wielki pająk z tej pajęczyny chodził mi po głowie
i to jak znalazłam kawałek poroża(i mam go do dziś)
i to kiedy po raz pierwszy znalazłam prawdziwka

tyle lat minęło
a to ciągle jakby wczoraj
jakby miniony weekend...

niedziela, 25 lipca 2010

efekty

ostrzegam,
w tym poście będę się tylko i wyłącznie CHWALIĆ:Da to wszystko dlatego że przerasta mnie wewnętrzna duma
z samej siebie:D

tak więc dziś czas na efekty tego co działo się przez kilka ostatnich dni.
najpierw muszę je nieco streścić...
tak więc w czwartek, dzień targowy
wybrałam się wczesnym rankiem na zakupy kupiłam 2kg koktajlowych pomidorków paprykowych(to takie małe pomidorki o kształcie papryki, logiczne prawda?:))kupiłam również 2 małe doniczki, ślicznie pachnącej bazylii
wróciłam do domu obwieszona siatami:)
w domu po uprzednim umyciu owych pomidorków, pokroiłam każdy z nich wzdłuż, na pół, a następnie ułożyłam miąższem do góry, na blaszkach do ciasta.wyszły mi 4 blachy, a zużyłam wszystkie pomidorki oprócz jednego, który raczył się zgnieść podczas powrotu do domu.
następnie 4blachy powędrowały sobie na podwórze, a konkretnie na zieloną trawkę, którą oświetlało piękne popołudniowe słońce. blachy przykryłam starą firaną, bo jak się nieprędko okazało, w krzakach czaiły się na moje pomidorki szpaki. firana skutecznie je odstraszyła:D
niestety pogoda nie była łaskawa i pomidory suszyły się na słońcu zaledwie kilka godzin, ale to nie był dla mnie problem, gdyż zniosłam ze strychu elektryczną suszarkę do owoców i warzyw i wpakowałam pomidorki do tejże magicznej maszyny(również miąższem do góry) po upływie kilki godzin, kiedy pomidorki nieco się skurczyły, odwróciłam je miąższem na dół. ostatecznie pomidorki suszyły się w maszynce 3 i pół dnia. kolejna czynność jaką wykonałam to odnalezienie odpowiednich słoików do zaprawienia pomidorków, okazało się że świetnie pasują do tego trójkątne słoiki po konfiturach marki materne(heh reklama:)) a także małe pękate słoiczki po konfiturach łowicz(i kolejna reklama;)) tak więc ususzone już pomidorki wrzuciłam do owych słoiczków, do mniej więcej 3/4 pojemności. potem do każdego słoiczka dałam 3 listki umytej, świeżej i bardzo aromatycznej bazylii, na koniec całość zalałam olejem. Olej powinien być z oliwek, ale taki interes wyszedłby mnie zbyt drogo, dlatego zastąpiłam go olejem z rzepaku, siemienia lnianego i kiełków pszenicy, butelka takiego oleju o pojemności 750ml kosztuje ok7zł, a butelka oliwy z oliwek o pojemności 250ml niecałe 30zł więc chyba widzicie różnicę, w dodatku do moich zapraw zużyłam niecałe dwie butelki oleju(z drugiej zostało mi nieco na dnie). ostatecznie wyszło mi 7 pięknych słoiczków. zamierzam rozdać je kilku osobom, zostawiając dla siebie przynajmniej jeden słoiczek:). a co można zrobić z takich pomidorków? w zasadzie jest to już kwestia wyobraźni, ale jak się komuś nie chce za dużo myśleć, to może wrzucić kilka do sosu spaghetti, albo do zupy, albo do mięsa np gulaszu, albo dodać do sałatki z mozzarellą, albo po prostu zjeść takiego prosto wyjętego ze słoiczka, ale najważniejsze jest teraz choć minimalne leżakowanie. trzeba dać chwilę olejowi, aż pochłonie nieco smaku i zapachu pomidorów i bazylii. ok dosyć pisania, czas abyście zobaczyli jak to na prawdę wygląda:)
i to by było na tyle... chociaż nie! pochwalę się czymś jeszcze:D tydzień temu robiłam pierwszy raz sushi i myślę że nie było źle;) z resztą oceńcie sami...PS. kliknij na zdjęcie jeśli chcesz zobaczyć szczegóły;)

piątek, 23 lipca 2010

let's make ZAPRAWY:D

suszę pomidory
zrywam fasolkę i ogórki
i rozkoszuję się letnimi smakami z ogrodu

tak krótko i szybko
bo czekają na mnie słoiczki

zostawiam Was z TYM (jedna z piosenek najczęściej grana na mym własnym weselu:D)

poniedziałek, 19 lipca 2010

say you love me

jest tylko miłość
i słowa
jak bardzo mnie kochasz
całowanie przed snem
okrywanie ciała ciałem

mów mi jak bardzo mnie kochasz
mów mi to gdziekolwiek jesteś
mów mi po prostu
jak mnie kochasz

i nie zapominaj
że i ja
pełna nadziei
mówię

jak bardzo kocham

więc zostań
i po prostu mów

kocham

KLIK
---------
PS. wracają upały! mam się cieszyć czy płakać?

piątek, 16 lipca 2010

do you believe in miracles?

mam ochotę krzyczeć
ciągle rozpiera mnie nieznajoma mi radość
dziwne uczucie czuć się wiecznie zadowolonym
czuć jak przelewa się przez całe ciało fala niczym niezakłóconej radości
to chyba tak samo się
stało
dlatego że wiosna przez swoją ponurość
sprawiła mi wiele przykrości
gorące lato(choć bywa nieznośne od upałów)
sprawia że autentycznie mam ochotę krzyczeć z radości
skakać jak kangur i gdybym miała skrzydła
wzbiłabym się nawet ponad księżyc

mam wielką nadzieję, że ten stan utrzyma się przynajmniej do przyszłego miesiąca
choć wcale bym się nie obraziła gdyby potrwało to trochę dłużej:)
teraz liczy się bardzo mocno trzymanie kciuków
i wiara w to, że kolejny miesiąc przyniesie to na co tak długo czekam
zaciskam kciuki z całej siły
i choć mało wierząca ze mnie osoba
wytężam wiarę w cuda

a tak w ogóle to jestem w małym szoku
gdyż iż ponieważ bo
wolsztyńskie sklepy z ciuchami mają zawrotne ceny
tak zawrotne że wbijają w ziemię
takiego kogoś jak ja
kogoś kto absolutnie uwielbia lumpeksy
i takim sposobem
jeden z wolsztyńskich sklepów
zawrócił mi w głowie
przeobłędną sukienką, której szukam już od dawna
ale zawróciła mi w głowie i cena
105zł za sukienkę ze sztucznego materiału???
halo! coś tu nie gra!
105zł w lumpeksie to przecież obłęd
z resztą 105zł w sklepie za jedną rzecz to także obłęd:D
ale może ktoś się kiedyś zlituje nad biednym Anjaxem i sprawi jej olbrzymią radość, jeszcze większą niż panującą bez powodu radość obecną:)

teraz powinnam się oblać kubłem zimnej wody, albo powinnam usłyszeć od jakiegoś mężczyzny: "ehhh, kobiety..." :D

KLIK

środa, 14 lipca 2010

summer time

w przerwie między jednym drinkiem a drugim
między jednym łykiem piwa;) a drugim
w przerwie między jednym kęsem sushi
a kolejną porcją wrażeń
pojawiam się na blogu

w przerwie pomiędzy łowieniem ryb nad kanałem
w przerwie pomiędzy jednym grillem a drugim
między jedną długa konwersacją a drugą krótką
pojawiam się TU
na blogu

i tak mi mija powoli tydzień
spędzany wśród ludzi
których znam i lubię

i minie mi tak jeszcze kilka dni
a potem?
słońce, plaża, radość i wariactwo!

jednym słowem
wakacyjne urlopowanie...

podkład ostatnio przeze mnie odtwarzany z funkcją repeat KLIK

niedziela, 11 lipca 2010

take me 2 the sun!!!

i znowu uśmiecham się do życia
śmieję się, choć może i głupio
ochota
na radosny wrzask
uniesienie rąk
jest wszechogarniająca
słońce dziś i jutro
zaprasza do mnie swoje promienie
i czuję to spełnienie
tę ochotę na więcej
tą chęć
nieprzemijającą...


co to takiego jest, że mimo tego wszystkiego i tak jest jak jest??? hmmm???

coś bardzo radosnego... KLIK

czwartek, 8 lipca 2010

magical nights

KLIK

pierwsze uroki lata mam już za sobą
a pomyśleć że dopiero się ono zaczęło...
ile jeszcze mnie czeka!!!
wyczekiwanie jest najpiękniejsze
najcudowniejsze
czekanie na lepsze
najlepsze

dziś odwiedził mnie pierwszy pająk
który odważył się wejść do domu
tak tak
to ten jeden z tych wielkich czarnych i obleśnie włochatych stworów
spotkał się z kapciem
kapciem-japonkiem

upały
zraszacze do trawy
słońce łaskoczące gorącem w twarz
błękit nieba
bociany
ciepłe gwiezdne noce

i uśmiech
nieustający uśmiech...

a wszystko jeszcze przede mną!

wtorek, 6 lipca 2010

powstała-z-martwych

skłaniam się do modlitwy
nie o deszcze
nie o słońce
gwiazdy wiatr i grzmoty

skłaniam się ku tobie

i z otwartymi oczyma
wpatrzonymi w głębię
otchłań
czekam na łzy
radości

opadam jak liść na ziemię
swobodnie
bezwiednie
niewinnie

doszukuję prawdy
w nieprawdzie twoich słów
wypowiedzianych z krzykiem
w moją stronę

nastawiam policzek
i kolejny
uderz!
jeśli nie brak ci odwagi
jeśli zasłużyłam

a teraz popatrz
popatrz na mnie
i to
cierpienie
zadawane każdym zdaniem
słowem
milczeniem
spojrzeniem

jestem silna
odradzam się z twej słabości
nicości

uderzam
słowem o słowo
patrzę jak gaśniesz

i nikniesz...

środa, 30 czerwca 2010

komunikat

informujemy iż Anjax jest w fazie bardzo ciężkiej depresji
właśnie odchorowuje złe nowiny
być może pojawi się niedługo w lepszym stanie
być może nie...
dziękujemy za uwagę
zapraszamy do pocieszacza
pocieszać można na różne dostępne sposoby

niedziela, 27 czerwca 2010

o le!

a jednak!
weekend sprawił że zapomniałam
że potrafiłam się uśmiechnąć
że potrafiłam się śmiać
że potrafiłam zmienić nastawienie do tego co się dzieje, choć miałam pewne obawy
ale tak na prawdę to nie za sprawą weekendu, a za sprawą ludzi z którymi spędziłam jakże przyjemne dwa dni
dziękuję Wam bardzo!
dla Was właśnie TO bo choć nie lubię Gawlińskiego to ten kawałek nie chce mi przestać grać w głowie

piątek, 25 czerwca 2010

finally we meet Mr Anderson

tylko wizja ciekawie spędzonego weekendu ratuje mnie przed utratą zmysłów
wszystko inne doprowadza mnie do obłędu
łącznie z tym co pozornie nie powinno

i znając moje diabelskie szczęście, weekend zostanie pokrzyżowany przez pewną niemiłą sytuację która tak na prawdę powinna się wydarzyć dużo wcześniej

nabrałam ochoty na obejrzenie po raz enty Matrixa... i tak, chyba popełnię tę przyjemność
być może będzie to jedyna przyjemność jaka mnie spotka w najbliższym czasie

a teraz coś od siebie
KLIK

środa, 23 czerwca 2010

ona umiera

chciałabym chociaż raz napisać post o tym jak bardzo jestem szczęśliwa,
choć raz...

ostatnio brakuje mi nadziei we wszystkim
nie widzę tego jasnego światła które zwiastuje coś dobrego
jest raczej gorzej niż lepiej choć i nie najgorzej

i pomimo że mam dla kogo żyć
mam dla kogo oddychać
mam z kim dzielić każdy dzień i każdą chwilę
to czegoś mi brak
ja wiem czego
ale jest to coś zbyt osobistego żeby uzewnętrzniać to na blogu
może ktoś się domyśli o co może chodzić
może nie
nieważne
i staram się uśmiechać
śmiać się
by nie płakać
za dużo

sobota, 19 czerwca 2010

odcięłam ci głowę, kataną !

to już pewne jak słońce(które obecnie chowa się za chmurami) że straciłam na dobre przyjaciela, najgorsze jest to, że straciłam go wcale nie z mojego powodu i nie wiem skąd, ale mam wyrzuty sumienia. ale czy można nazwać kogoś przyjacielem skoro od niemal roku brakuje kontaktu, w zasadzie od roku ciągnie się permanentny brak kontaktu. i co z tego, że znamy się ho ho ho i jeszcze dłużej? kim jest osoba która ma w nosie starania drugiej osoby? kim jest osoba która nie ma ochoty się odezwać, napisać, zadzwonić? kim jest osoba która ma ci za złe to że ty jesteś szczęśliwy a ona nie??? no kim??? cholera, nie lubię kiedy kończy się przyjaźń w ten sposób, tym bardziej że czuję się wszystkiemu winna, choć może bezpodstawnie... wszyscy mówią: daj sobie z nim spokój!, ale ja nie potrafię, choć tak w zasadzie chciałabym już to ostatecznie odciąć. szkoda mi tylko tak długiej znajomości która ostatecznie została zmarnowana. ale wiecie co? tak w sumie nie powinnam mieć wyrzutów sumienia, bo kiedy owy przyjaciel potrzebował mojej rady, udzieliłam mu jej, ale on tak czy inaczej olał ją zupełnie, jakby jej w ogóle nie usłyszał. i to było to! to był ten moment, który zapoczątkował koniec przyjaźni... sam sobie jest winien...
nie lubię też oskarżać innych, ale co mam o tym myśleć?
a co Wy o tym myślicie? wspomóżcie mnie dobrą radą...

wtorek, 15 czerwca 2010

sen-ty-men-ta-lna

przestałam myśleć o tobie
przestałam wyobrażać sobie ciebie
choć nie przestałam kochać
i nie przestałam nienawidzić

odeszłam w ciszy
zabrałam ze sobą wiatr
i słońce

nie chcę już widzieć jak promienieje twoja twarz
nie chcę widzieć
jak wiatr rozwiewa ci włosy

zabrałam ze sobą muzykę
melodię na dwa uderzenia serca
i refren powtarzany pocałunkami

powiedziałam do widzenia całemu światu
pozwoliłam by zamknął oczy
zasnął snem spokojnym
by utulił go księżycowy blask
ukołysały gwiezdne świetliki

--

ostatnio robię się bardziej sentymentalna, choć wcale nie rozpamiętuję przeszłości tak bardzo jak kiedyś, ostatnio przestałam myśleć o tym o czym myślałam przez bardzo długi czas, tak na prawdę powinnam przestać o tym myśleć już dawno, ale może właśnie teraz się to uda, może inne myśli zastąpią tamte, których wymazać mi się nie udawało, czasami jest mi to potrzebne, wiem że teraz szczególniej. nadchodzą zmiany, po raz kolejny, mam nadzieję że tym razem na lepsze, mam nadzieję że spełnią się moje obecne marzenia, mam nadzieję że jakoś wszystko zacznie się układać w tę stronę w którą powinno...

poniedziałek, 14 czerwca 2010

part of you, part of me

zamknęłam oczy
ty już stałeś po drugiej stronie
tęczy
swych luster co odkrywają przede mną twoją duszę
lśnienie blasku
oślepiło moją czujność

jakoś tak
poczułam twój zapach
słodycz z jaką biło serce

i smak tak letni
podwieczorny
smak ust tak zbliżonych

pocałunki gorącego słońca
tuż pod powiekami
w świecie
gdzie płaci się szczęściem
za marzenia

i tak wolni
frywolni
smakowaliśmy własnych ciał
rozgrzanych radością
i słodyczą serca
co tak nieopamiętanie bije

a teraz uśmiechnij się
i weź moją dłoń
w dłoń swoją
wsłuchaj się w muzykę
oddechów
w rytm westchnień
w jak refren powtarzanych
kapiących łez
szczęścia

i zabierz mnie ze sobą
na drugą stronę tęczy

new one! or maybe two

co się dzieje z człowiekiem, który imprezuje raz na ruski rok? no właśnie to co ze mną czyli ciężkie odchorowywanie...
a swoją drogą stwierdzenie "raz na ruski rok" ma w sobie więcej znaczenia niż zwykle, bo przecież cały weekend minął mi pod znakiem zabawy na ruskim weselu, oj sorry rosyjskim a nie ruskim :D tak czy inaczej było grubo, a nawet bardzo, bo i grubo zastawiony stół i grubo lejąca się gorzała i grubo śpiewający grajek
fajnie było poznać nieznaną mi część rodziny, fajnie było zawrzeć nowe znajomości i przefajnie było się z nimi wszystkimi bawić niemal do rana
that's all bo na więcej nie mam siły

środa, 9 czerwca 2010

gdzie jesteś dziś tra la la la la

pamiętacie jak pisałam o śnie idealnym? o snach które warto spisać i zapamiętać bo są wyjątkowe? jeśli nie to cofnijcie się o parę postów niżej, a się dowiecie. Aaaaale jeśli ktoś zapamiętał to bardzo dobrze, bo ja dziś znowu popełniłam sen idealny, warty spisania i opowiedzenia o nim całemu światu. Śnił mi się wielki puchar lodów czekoladowych od których wszystko się zaczęło, ale chyba resztę wolałabym zostawić tylko dla siebie i własnej wyobraźni;)
śniła mi się też burza, taka prawdziwa, nie burza mózgów czy burza wywołana wymianą krzyków dwóch kochanków, nie nie, taka burza z prawdziwego zdarzenia, z grzmotami i błyskawicami, taka która zmiata wszystko to co spotka na swojej drodze, taka nieokiełznana, prawdziwy żywioł niosący spustoszenie wszędzie tam gdzie się pojawi. Może to znak, że wreszcie pojawi się i w rzeczywistości i powieje lekkim chłodem, popada ciepły prawie-letni deszcz. To dziwne jak pogoda wpływa na zmianę mojego zdania, jeszcze niedawno pragnęłam słońca i ciepła, a już dziś mam tego dość, dość upału.
jestem o jeden udar słoneczny dalej...

i teraz coś na rozluźnienie... pokolenie lumpeksowe słucha obecnie właśnie TEGO, i choć zalatuje mi to nieco disco-polo to i tak przypomina stare dobre kawałki, i jest całkiem w porządku, ale żeby nie było, nie zmieniam diametralnie poglądów muzycznych:D

wtorek, 8 czerwca 2010

krwawy czerwiec

zadziwiające jest czasem to jak zegar potrafi szybko posuwać się do przodu, jak to co było szybko ucieka w zapomnienie, jak szybko przyszłość staje się przeszłością, ale nie ma co rozpaczać nad rozlanym mlekiem, czas wziąć się w garść i chwycić to co najlepsze w życiu. jestem obecnie pochłonięta pracą, rozmyślaniem, planowaniem i panowaniem nad wszystkim, bo gdyby nie ja to pewnie już wszystko rozpadłoby się na drobne kawałeczki. jestem kobietą dbającą o swojego żywiciela-przyjaciela:D muszę dopilnować ważnych spraw.

czasami bywa mi smutno, ostatnio nawet częściej niż zwykle, sama nie wiem czemu, choć znam przyczynę smutku to nie znam przyczyny jego ciągłości. czasami mam ochotę obudzić się w nowym świecie, w nowym ciele, na nowej planecie...
czasami smutek sprawia że mam wrażenie wbicia w ziemię, zamknięcia w klatce i patrzenia na wszystko zza krat. czasami brakuje mi bratniej duszy, która chciałaby to wszystko ogarnąć i wysłuchać co mam do powiedzenia, tylko tego, właśnie tego, brakuje mi kogoś kto zniósłby mój monolog i tym jak mi źle i smutno...

zapytałeś mnie dzisiaj znowu o to samo
nie umiałam ci odpowiedzieć
bo co tu mówić
kiedy na twarzy widzę dziwny grymas
a ciało zdaje się być
oschłe
nieposłuszne
i znów płakałam
niby że z radości
jestem okrutną istotą
i kłamię w twoją stronę
opluwam twoje oczy nieprawdą
i mam nadzieję że
nie znienawidzisz mnie za to
choć wiem
i twoje czyste serce
otacza ból
jestem problemem
do usunięcia
zwalczenia
jestem niepoprawna
asocjalna
nieskończona
nieistotna...

środa, 2 czerwca 2010

generalnie mamy środę...

człowiek to najbardziej stadne ze zwierząt na świecie... tak i ja, jak i inni potrzebuję bliskości kogoś kogo się zna i lubi, i nieważne jest to, że generalnie strach przed przestrzenią i ogromem innych osobowości drzemie sobie we mnie. tak więc, całkiem niedawno i dawno, spędziliśmy wśród innych, bardzo fajnych ludzi. działo się sporo, było kino, był kabaret hrabi, były odwiedziny na ul fredry, była wycieczka do ikei, była podróż szynobusem, eleganci z mosiny i wypadki drogowe, zakorkowane rondo rataje i śmierć na przystanku, ale ciągle jest praca, ciężka praca i chłód, ten pogodowy, który nie chce się skończyć...
zbliża się urlop, a z nim kolejne plany, a potem woodstock i o co błagam od dawna, słońce.

czwartek, 27 maja 2010

she's back

było

tamtych dni
nie liczyłam

umknęło mi gdzieś po drodze
jak bardzo cię kocham

nawet nie zdążyłam zasnąć
i przytulić cię do swych piersi

było tak

ktoś gdzieś płakał
głośno
głośniej

rozpacz wdarła się w czyjeś oczy
i popłynęła
wraz ze łzami

niechcący wdepnęłam w kałużę smutku
zmoczyłam sobie stopy w słonym małym morzu goryczy

było tak jak

zapomniałam że ziemia ciągle się kręci
bo przecież
mój świat już dawno się zatrzymał

wraz z zatrzymanym oddechem
i ostatnią przełkniętą śliną
z ostatnim uderzeniem serca
i z ostatnią przesłaną myślą

było tak jak kiedyś

kiedy?

nie wiem

piątek, 21 maja 2010

let us make love...

stawiam powoli małe kroki
do przodu
kroczę niepewnie
wokół siebie czuję zapach
ciebie
nasiąkam nim
przepełniam płuca
chcę cię czuć w całej siebie
wniknij we mnie jak szatan
opętaj mnie sobą
raz jeszcze
i choć wcale nie ma cię tutaj
czuję
jak dotykasz
jak kiedyś
ciepło dłoni
najsilniejszych na świecie
ocieram się o twoją skórę
jak kot
iskrzy
bądź mi aniołem
usiądź na mym ramieniu
i prowadź powoli
bądź mi diabłem w głowie
wmawiaj mi
obmawiaj za plecami
krzycz że nienawidzisz
i kochasz
i tak mów
i prowadź


tylko dzisiaj taka jedna i niepowtarzalna liczba KLIK
wszystkiego tysięcznego mi amore :*

sobota, 15 maja 2010

na brzegu mostu

tak dawno mnie nie przytulałaś
powiedział
ale ona westchnęła tylko
och ach
i zamknęła oczy
żeby tańczyć w ciemnościach
by krążyć po jego męskich orbitach
kusić niewinnym uśmiechem
by rzucić po nieudanej próbie
chciała skoczyć z mostu
i mieć jego za spadochron
chciała obrzucić go błotem
za romans
z tamtą porcelanową laleczką
ile bólu sprawia ci mówienie "kocham"?
z jakim trudem przychodzi ci
okazywanie miłości?
nie drgnął
miała róż na policzkach
i czerwień na ustach
jej oczy nabrzmiały od łez
blask twarzy przyćmiła
czarna stróżka smutku
z retro glamorous girl
stała się marną katastrofą
w podartej sukience
bo kiedy smutek wyparła złość
mała chwyciła jedwab
by zaraz go podrzeć
i chciała krzyczeć
wprost w jego twarz
otworzyła oczy
to już czas
byś przestał być tym kim byłeś
poczuł jej drobne dłonie
choć tak małe
zgromadziły w sobie ogrom siły
i pozostał tylko krzyk
i strach
i ulga
i słowa
jeszcze się zobaczymy kochanie
teraz stała już sama
na brzegu mostu...

>:(

bardzo denerwuje mnie obecna pogoda, tak denerwuje mnie, bo chyba ktoś zapomniał że mamy maj! MAJ! powinno być gorąco i słonecznie, a nie tak buro i jesiennie! jest jedynie nadzieja, że lato będzie ładniejsze, choć tak w zasadzie, upały też nie są najfajniejsze. przez to wszystko nie mogę niczego zaplanować, pogoda oddziałuje na mnie bardzo negatywnie, brakuje mi kreatywności i nie potrafię myśleć sensownie, kiedy za oknem widzę szaro-bure chmury, z których bardzo lubi padać deszcz, kiedy widzę na termometrze mniej niż 15stopni, kiedy ból głowy i niskie ciśnienie dają się we znaki, a kawa zdaje się być bezużyteczna. bardzo mnie to denerwuje tym bardziej, że prawdopodobnie środek czerwca minie nam(mnie i mężowi) pod znakiem nasiadówy nad Bałtykiem tudzież zwiedzania pomorza zachodniego, a co mi po morzu jak będzie zimne, ciemne i bez słońca, za to z ogromną dawką deszczu! a już najbardziej denerwuje mnie wizja 24maja, bo jeśli ma być taka jak dziś, deszczowa i zimna, to w co ja się ubiorę, co??? przecież już zaplanowałam mega fajną stylizację, która nie nadaje się na deszcz... grrrr denerwują mnie moje głupie problemy i wszystko dookoła i denerwuje mnie kolejna porażka i brak pieniędzy na spełnienie marzeń!!! i już wystarczy bo już przynudzam i denerwuję wszystkich innych! koniec!

środa, 12 maja 2010

moje małe problemy

jestem zmęczona, tak bardzo zmęczona, że musiałam to oznajmić całemu światu. pisząc to, oczy same mi się zamykają i strasznie, ale to strasznie i przeokrutnie boli mnie kręgosłup, bolą mnie też dłonie, jutro rano obudzę się jeszcze bardziej zmęczona i ze spuchniętymi dłońmi. pracuję zdecydowanie za ciężko, ale co na to poradzę, że jeśli już uda mi się gdzieś zaczepić to pracuję z wywalonym jęzorem do kolan i wracam do domu prawie martwa? tak, ale chyba nic innego mnie nie czeka, no chyba, że zrealizuję moje największe marzenie by otworzyć mega snobistyczną restaurację dla obrzydliwie bogatych ludzi, wtedy mogłabym leżeć do góry brzuchem i zbijać bąki, ale nie! teraz haruję jak dziki osioł. odbiję sobie w piątek, w wolsztynie otworzyli nowy lumpex, nie omieszkam pobuszować w nim w dniu rozpoczynającym weekend. a potem odbiję sobie 24maja, ale nie mogę napisać co się wtedy wydarzy, bo to niespodzianka dla męża, a on tutaj też zagląda. padam na pysk...
c ya!

wtorek, 11 maja 2010

czas przygotowań

"kobiety to jednak są dziwne z tym całym strojeniem się, faceci założą garnitur i koszulę i starczy, a wy to macie takie problemy, że głowa boli"

no tak, właśnie tak wypowiedział się ów mąż do swej żony kiedy to ona zaczęła mu nawijać co jeszcze potrzebuje do kreacji na ślub i wesele wspólnego już kuzyna...

mowa o mnie i o moim mężu oczywiście, i tak, ja muszę mieć wszystko zaplanowane na co najmniej 2 miesiące wstecz i muszę mieć wszystko dopracowane tak żeby mucha nie siadała.
dobrze, zróbmy zestawienie:) a co tam, śmiejcie się ze mnie mężczyźni :D

zacznijmy od tego co potrzebował mój mąż(to zdecydowanie krótsza lista:D):
- nowa granatowa koszula... swoją drogą bardzo fajna i z bardzo fajnej przeceny:D
- krawat z lumpexu! a co! za jedyne 2zł! a do tego jaki fajny! no szok! :)
- wyrolkowanie garnituru z psich kłaków... :D
- wyczyszczenie butów
KONIEC!
a teraz moja lista, z czego część jeszcze do zrealizowania:D :
- nowa granatowa sukienka, kupiona z kodem zniżkowy, a jakże!;)
- nowa/stara torebka z lumpexu, oj bardzo bardzo fajna:)
- czyszczenie przeboskich i diabelnie drogich bucików od męża :D
- nowa urocza bielizna :D :D
- zabiegi kosmetyczne(jeszcze nie wykonane, ale przyjdzie na nie niedługo czas): farbowanie i układanie włosów, depilacja woskiem (ałć!), wybielanie ząbków, makijaż i manicure
- biżuteria i tutaj jest problem bo nie mam pojęcia co na siebie założyć...
oprócz tego ogólne podekscytowanie, rozmyślanie jak to będzie, nieustanne myślenie o tym jak ujarzmię moje włosy i w co je uczeszę i takie tam
tak, jestem obecnie nie do wytrzymania, ale to, jak stwierdził mój mąż, jest we mnie urocze... Hmmm wierzyć mu czy wierzyć temu, że to taki tekst na odczepne:D?

No, to tyle, pozostaje mi tylko życzyć Wam miłego dnia tudzież wieczoru i zaproponować piosenkę na dziś pasującą do powyższego zestawienia;), no to KLIK

niedziela, 9 maja 2010

happy day na happy blogu

to takie coś w formie przyjemnego łańcuszka, czyli wymień 10 rzeczy które sprawiają że czujesz się radośnie, takie bez których nie wyobrażasz sobie życia. no to zaczynamy(kolejność bez znaczenia, jakbym mogła umieściłabym wszystko na pozycji nr 1):
1. zdecydowanie bez NIEGO i choć czasami doprowadza mnie do szewskiej pasji to kocham go szalenie i nie potrafię bez niego żyć...
2. bez mojej konkretnie porąbanej rodzinki, a zwłaszcza bez TYCH dwóch...(zdjęcie z bardzo, bardzo dawna:)
3. bez muzyki, nie wyobrażam sobie bez niej życia, tak po prostu, ale już wiecie czego słucham...
4. bez moich futrzanych przyjaciół, o właśnie bez TYCH ...
5. bez dobrego jedzenia, chyba bym umarła bez TAKICH pyszności... i jeszcze TAKICH ...
6. bez przyjaciół, bliższych i dalszych...
7. bez TEGO!!!
8. bez rozrywki, łączę w ten sposób punkt 3, 5 i 6 :D
9. bez marzeń, snów, wyobrażeń i rozmyślań
10. bez uśmiechu, śmiechu, radości i płaczu, ale takiego z powodu szaleńczego ataku śmiechu do którego umie mnie doprowadzić pan z punktu 1

teraz z racji tego, że jest to forma łańcuszka, zabawy, powinnam wskazać osobę która zrobi to samo, czyli wymieni 10 rzeczy w happy dniu, ale nie umiem wskazać jednej osoby, bo wiem, że ktoś inny byłby niepocieszony, dlatego zapraszam wszystkich do zabawy, podzielcie się swoimi ulubionymi rzeczami:)

sobota, 8 maja 2010

chances are

istnieją szanse
i dni
które aż proszą się by wziąć je w ręce
i wyrzucić do góry
jak biedronkę
i pomyśleć życzenie
takie które spełni
niespełnione sny

czasami bywa tak zimno

czasami słońce nie chce wysuszyć łez

jedyne co staje się prawdziwe
to twoje oczy
lśniące w świetle nocy
czasami widzę
odbity w nich księżyc

nie ma potrzeby rozpamiętywać
tego co było złe
kiedy mam cię obok
kiedy snujemy plany

ciągle mam nadzieję że nasze milczenie
doprowadzi nas w te miejsca
w których jeszcze nie byliśmy

nie słyszę cię już
kiedy idę pustą drogą
a w butach mam piasek
i już nie myślę
bo zbyt długo to trwa

to ten czas
i ta pora
aby powiedzieć sobie do widzenia
powodzenia
i nie mam nic przeciwko
że pójdziesz w inną stronę
wiem że przecież znajdziesz mnie znów
że spotkasz mnie
w drodze powrotnej

będę czekać
wierna
będę rozpamiętywać
każdą chwilę
i te które mogły się wydarzyć

bo szanse są zawsze...

piosenka na dziś KLIK

piątek, 7 maja 2010

łóżkowe gry

pobawmy się dziś w skojarzenia
zagrajmy razem w tę grę
którą tak bardzo uwielbiasz

spraw bym pozostała sama
spraw by zabrakło mi słów

dziś usiądę ci na kolanach
i przytulę się do twojej twarzy
jak zwykliśmy to robić dawno temu

powinieneś teraz powiedzieć jak bardzo mnie kochasz
i jak bardzo tęskniłeś nie widząc mnie przez 5 minut

czujesz, jak bardzo jesteśmy na siebie skazani?

słońce wdziera się już przez okno
tak trudno rozstać się z ciepłem
twojego ciała
tak trudno opuścić rozżarzone miłością łóżko
rozdzielmy pożądanie na pół

mijają dnie i godziny
otwieram oczy
choć wcale tego nie chcę

pozostał tylko zapach
twej skóry
i słów
tak gorących jak sam ty
wymarzony
wyśniony
idealny

śpię znów sama

czwartek, 6 maja 2010

telefon do boga

znów oglądam się wstecz
wypatruję tego czego wcześniej nie widziałam
wydaje mi się
że świat zwariował
i przestał się kręcić
a może kręci się zbyt szybko
wraz ze światem i jak kręcę się wokół siebie

słyszę że gdzieś dzwoni telefon
czy to znowu ty?
próbujesz wywrócić mnie z równowagi

moje oczy nigdy nie płonęły tak mocno
rozpala je ogień złości
na to wszystko co mnie otacza
gdybym mogła
uśmierciłabym czas
rzuciła kamieniem w szybę
za którą siedzi bóg

chciałabym z nim porozmawiać
czy masz do niego numer?
podaj mi słuchawkę!

słuchaj! dlaczego wybrałeś dla mnie tak marny los?!
dlaczego karzesz mi wybierać
dlaczego stoję tu
pośrodku
między mną
zło i dobro
za rękaw ciągnie mnie lucyfer
zapraszając do ognistego pokoju

lecz co z drugiej strony
sam wiesz
wysyłając po mnie aniołów

mam dość!
zapachu piór białych wysłanników
mam dość!
gorąca piekieł

słuchaj! dlaczego toczysz ze mną pokerową grę?!
dlaczego w talii same jokery?

dość!
rzucam słuchawką
rzucam kamieniem
choć nie wiem
czy trafię...

sen idealny

Dzisiejsza noc warta jest opisania jej tutaj. Dlaczego? Ano dlatego, że miałam sen idealny. A jaki to jest sen idealny? Ano taki, który chciałbyś aby się spełnił, ale wiesz że to niemożliwe, jednak mimo wszystko przyjemnie jest właśnie tak śnić. Chyba wiecie o co mi chodzi, prawda?;)
Śniły mi się idealne zaręczyny(choć to już dawno za mną;)), wyprawa kabrioletem w nieznane, śnił mi się on, śniły mi się lata 80'te, śniła mi się wielka balowa suknia i obcisły garnitur, śnił mi się uroczy uśmiech i taka młodzieńcza lekkość, śniła mi się jego urocza nieporadność. Śniłam o drogach Ameryki przemierzanych różowych kadilakiem wraz z nim u mojego boku. Śniła mi się młodość, radość, wolność i wysokie obcasy.
Miło było śnić właśnie o tym wszystkim, aż bałam się otworzyć oczy, by nie zgubić tych marzeń. Sen idealny to taki który warto spisać, to taki o którym warto komuś opowiedzieć. Tak też zrobiłam. Aha no i jeszcze, z moim snem idealnym kojarzą mi się dwie rzeczy, przede wszystkim z tym, a raczej z NIM, właśnie takim, nie obecnym, ale tamtym, a druga to TA.

środa, 5 maja 2010

bo w tych oczach jest magia...

zaczaruj mnie tymi oczyma
rzuć na mnie urok
zrób ze mnie księżniczkę w balowej sukni
uczyń ze mnie marzenie
spełnione niespełnienie
zamknij mnie w swym zamku w wierzy
niech strzeże mnie smok
ten najbardziej ognisty z ognistych

całuj mnie co noc
i odpędzaj koszmary
otul mnie mocą najsilniejszą

zaczaruj!znów i kolejny raz

stań teraz obok mnie
marzenie
tysiąca marzeń

nie skreślę cię z listy
oczekiwań
uśmiechnę się do losu
by zesłał mi ciebie

księcia wyimaginowanego w mej wyobraźni
żarty?
tak!

ty jesteś prawdziwszy niż
prawdziwe zło wcielone
rozpalasz żarem
każde ciało niecielesne

żarzysz się już sam
pozwól ugaszę płomień

zaczaruj już ostatni raz
raz
na zawsze
prawdziwie


zdjęcie na dziś... bo nie mogę przestać się na nie gapić... ;)

wtorek, 4 maja 2010

muzyczne wspominajki

Tak się składa, że nadszedł czas na kolejne podsumowania muzyczne. W moim życiu muzyka odgrywa jedną z głównych ról, towarzyszy mi wszędzie tam gdzie może, uwielbiam jej słuchać kiedy prowadzę samochód, lubię jej słuchać kiedy pracuję, słucham jej nawet teraz kiedy to piszę. Jak zdążyliście zauważyć, moim ulubionym gatunkiem muzycznym jest rock i metal, oraz wszystkie jego odmiany, lubię też inne gatunki muzyczne, ale te wymienione są mi najbliższe i najulubieńsze:D dlatego dzisiaj coś na ten temat.
Tak się składa, że muzyka towarzyszy mi od wczesnego dzieciństwa, zwłaszcza ta rockowo-metalowa. Tak więc dzisiaj zaprezentuję Wam moją listę utworów, które kojarzę z najwcześniejszym dzieciństwem i ogólnie etapem kiedy nie potrafiłam się jeszcze poprawnie wysłowić;)
Na pierwszy ognień rzucam Megadeth dlatego, że był on wczorajszą gwiazdą mojego bloga:D, utwór, który najbardziej kojarzę to ten KLIK specjalnie wyszukałam filmik bez teledysku, a z okładką, którą dokładnie pamiętam, to oczywiście były czasy wciągających się kaset :D
Kolejny bardzo znany i lubiny przeze mnie utwór to ten KLIK oczywiście Iron Maiden, bo kto inny;) I żeby nie było, mam również koszulkę z tym samym obrazkiem co na okładce i wielki, przeolbrzymi plakat z Eddie'm :D
Następny będzie Danzig i ten utwór KLIK bo znam go na pamięć, bo będąc małą dziewczynką śpiewałam go z playback'u :D tak tak byłam Glenem Danzigiem haha :D
Kolejny to Queen, oj mam ogromny sentyment do tego utworu KLIK, tak wiem powtarzam się ale uwielbiam Queen i pamiętam doskonale zbiór kaset z ich utworami...
Potem narodziła się miłość do The Cure i tego utworu KLIK
Nie mogę zapomnieć też o Metallice i tym utworze KLIK to przez nich miałam parcie żeby nauczyć się gry na gitarze:D
Następny utwór który bez problemu mogę zacytować... Black Sabbath i to KLIK

To tyle, choć wiem że to mało, ale nie mogę wypisać wszystkiego w jednym poście, o czym będę pisać później, hmmm? ;)
\m/

poniedziałek, 3 maja 2010

paranoja

kolejne niedokończone opowiadanie
składam w całość
nieskończoną
bajeczną

usiłuję zbudować most
taki łączący
nie dzielący
tam
na środku
będziemy siedzieć i patrzeć
na własne twarze bez twarzy

bezimienne
puste i szare
bez wyrazu
znużone codziennością

chciałabym rzucić się w otchłań
roztaczającą się poniżej nas
ale nie chcę
skakać z mostu
nie chcę pobrudzić mojej nowej sukienki

kolejna kawa
w peerelowskiej szklance
w koszyczku z wikliny

zaćmiła mi umysł
i zaproponowała wymianę zdań
niepojętych
bezsprzecznych
głupich
tandetnych
obrzydliwych
smutnych

rozbiłam szklankę
bo nie chcę już tych okrutnych wspomnień
jutro będzie następnych wczoraj
upijemy się wódką
nakarmię cię pigułkami
zapomnienia

odurzeni mulistym zapachem rzeki
wskoczymy do niej trzymając się za ręce

obróć się wstecz i zapomnij jak wyglądam
ściągnij ze mnie ubranie
chcę być naga
wypisz mi swoje imię na mej piersi
krwawym tatuażem
będziesz na zawsze na moim ciele

znikniemy w otchłani
tak jak sobie to zaplanowaliśmy

PS. piosenka na dziś KLIK

niedziela, 2 maja 2010

I am the Iron Man!

tak tak tak tak tak tak i jeszcze raz TAK!!!!!!!! bo taka właśnie była moja reakcja kiedy trzymałam wczoraj bilet na Iron Man 2... ekscytacja, po prostu dzika ekscytacja rewelacja! :)
jestem po seansie, ciągle pod wrażeniem i chciałabym zobaczyć to jeszcze raz, bo tak lubię na niego patrzeć... czy to już obsesja, że tak się zachowuję? Hmmm?
nieważne, ważne jest teraz to, jak mam wpłynąć na męża, żeby kupił mi plakat:D hyhyhy
no tak, ale w wielkim skrócie, Iron Man 2 a w zasadzie Tony Stark to nie film o Tonym Starku tylko o Robercie, bo przecież to są dwa identyczne charaktery:D
śmieszne że zauważyłam to dopiero teraz, a nie w pierwszej części, ale nic teraz nie ma znaczenia, nawet to że zapierniczam jak głupi osioł i aż mnie wszystko boli... to nie ma znaczenia! znaczenie ma to że mogłam go zobaczyć na dużym ekranie, tak w zasadzie po raz pierwszy, bo wszystkie inne premiery z nim przelatywały mi koło nosa... teraz sobie tego nie odpuszczę i będę zaliczać każdą premierę z jego udziałem... a tak w ogóle to mógłbyś kiedyś wpaść do Polski, np do Poznania, co by było bliżej:D no ale tak na prawdę to bardziej realny jest Berlin, i tak! mam nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy i oczarują mnie Twoje brązowe oczy i nieziemski uśmiech!!! ochhhh takkkkkkk! tak tak tak tak!!! TAK!!! :D
bo to właśnie ten plakat Anjax bardzo pragnie mieć... bardzo bardzo. Czy ktoś mnie uszczęśliwi?

czwartek, 29 kwietnia 2010

pająki

w piwnicy swoich uczuć
tam gdzie czarna wdowa
nastawia pułapkę na naiwnego samca

owinięta pajęczyną wspomnień
patrzę przez mgłę
choć tak bardzo pragnę ujrzeć słońce

wytatuowałam sobie ciebie
w sercu
umyśle
i w duszy

gdzieś za rogiem czai się zło
chodzi za mną
i śpi w tym samym łóżku

jest ślepe jak ja
i głuche na prośby

uciekam

biegnę po korytarzach
ciemnych jak oczy
tej śmierci
która stoi właśnie tam
tam gdzie stoi niejeden krzyż

wybucham
eksploduję
tykam jak
niespokojny zegar
krzyczę

i choć wiem
nie wygram

stoję we mgle
we włosach mam kurz
w głowie pustkę

czuję jej oddech
na ramieniu
słyszę jak szepcze
już czas

idę
trzymając ją za rękę

środa, 28 kwietnia 2010

Let there be ROCK!

ostatnio bywam bardzo podekscytowana wszystkim tym co dzieje się dookoła mnie, wszystkim tym co planuję i tym co obecnie robię. czuję się jakbym była w niezwykle podniecającej mnie pułapce. to takie sprzeczne, ale pozytywne zarazem. dużo się dzieje i chciałabym to kiedyś spisać, napisać i opisać.
obecnie ciężko pracuję, nad sobą, nad marzeniami, nad przyszłością swoją i najbliższych. pracuję tak ciężko że kiedy wracam do domu, mój mózg wyłącza się zupełnie kiedy kładę się do łóżka, dlatego nic w mojej głowie dawno nie ułożyło się w coś sensownego, coś co mogłabym tutaj zamieścić...

stop! muszę wstawić ziemniaki na obiad :D

I'm back!

wróciłam też do słuchania tego co kiedyś, tego na czym się wychowałam(między innymi) słucham tego z dwóch a może nawet z trzech powodów, a słucham AC/DC, znów tak samo namiętnie jak kiedyś, słucham dlatego że zbliża się bardzo wyczekana przeze mnie premiera Iron Man 2, a AC/DC jest podkładem pod film, słucham też dlatego że niestety nie udało mi się zebrać kogokolwiek kto zechciałby ze mną pojechać na koncert tejże grupy w Polsce i dlatego nie kupiłam biletu i nie! nie pojadę! grrrrrr, aż w końcu słucham bo po prostu bardzo lubię to robić, lubię poskakać sobie w pokoju, pomachać włosami, wywalić jęzor i po prostu poszaleć przy gitarowych riffach Angus'a Young'a

tak więc piosenka na dziś to taka KLIK lub taka KLIK sorry ale nie umiem się zdecydować :D

sobota, 24 kwietnia 2010

spełniam marzenia(albo przynajmniej próbuję)

śniłam dzisiaj, że zdradziłam mojego bloga... że zrobiłam coś tak niedobrego, że mi go odebrali źli ludzie :D
nawet nie powiem co zrobiłam bo wstyd mi za własne sny, a ostatnio bywają różne, przeróżne, a przeważnie takie jakich jeszcze nie miewałam, na przykład śnią mi się koszmary. Koszmary tak koszmarne że aż niemal rzeczywiste, autentycznie śnią mi się koszmarony jak to mawiał Czesio;) Śni mi się że ktoś umiera w okropnych cierpieniach i że ja nic nie mogę zrobić aby mu ulżyć, albo co gorsza dobić żeby nie cierpiał, śnią mi się katastrofy, armagedony, końce świata, wypadki z tragicznymi skutkami, choroby i zarazy, a co dziwne, nigdy wcześniej nie miewałam koszmarów, no może kiedyś dawno temu kiedy byłam dzieckiem które panicznie bało się pająków(z resztą do tej pory się boi:D) śniło mi się że mnie obłażą, wchodzą na mnie i wtedy budziłam się z krzykiem. Teraz moje sny przybierają bardzo realistyczne obrazy, są przerażające i trudno się z nich wybudzić choć bardzo by się tego chciało.
Ale dziś i wczoraj śniło mi się coś zupełnie innego, śniło mi się, że spełniłam swoje(obecnie)największe marzenie, nie powiem jakie, bo ono próbuje się już spełniać od kilku lat a jakoś nie chce, dlatego nie napiszę. Nigdy nie wierzyłam w proroctwa, ani tym bardziej w prorocze sny, ale od kiedy zaczęłam je miewać, patrzę teraz na to wszystko z innej perspektywy, może jeszcze nie wierzę, ale podchodzę z mniejszym dystansem, dlatego mam też małą, cichą nadzieję że i ten sen jak i poprzedni, gdzie spełniłam swoje marzenie dojdzie wkrótce do skutku, okaże się prawdą, jawą i sprawi że w końcu poczuję pełnie szczęścia.
:)

PS. chcecie zobaczyć jak wyszedł mi tort w kształcie Spongebob'a? :) mogę Wam pokazać, ale musicie tego chcieć;)

ta mała

dziś znów ta sama
inna
nie-inna
już kobieta
bo nigdy nie dziewczynka
tak szybko stała się dorosła
ktoś mi to już mówił

dziś przestraszona
samotności i bólu

ktoś posiniaczył jej serce
które przecież biło kiedyś tak mocno

dziś posmutniała
z dnia na dzień
liczy każdą straconą minutę
każdy zadany cios
fizyczny
i mentalny,
który boli bardziej

taka ona jest
istnieje tak długo
gejsza z porcelanową twarzą
w jej oczach wodospad
łez

usta
karminowy potok słów
krzyków nigdy niewykrzyczanych

stłukła już ostatni kieliszek wina
na nim odcisk twojej dłoni
tej
twardej ręki
zostawiający ślad
na jej białej twarzy

znów poczuła
ten sam ból
ściskający jej serce
ledwo bijące

i znów łzy
i znów strach

tej małej gejszy

wtorek, 20 kwietnia 2010

uwaga! obnażam się!

Czasami mam wrażenie, że ktoś cały czas podcina mi skrzydła, ale nie tak ciach! i po krzyku, ale tak bardziej barbarzyńsko, sadystycznie, kawałek po kawałku. Czuję się jak motyl, który jest tak delikatny, że wystarczy dotyk ludzkiego palca o jego skrzydełka aby przestał latać. Mam wrażenie, że cały świat nagle spadł mi na głowę i mi ją zmiażdżył. Mam wrażenie, że ktoś za mną stoi i mnie nieustannie straszy. Są dni, kiedy po prostu nie mam ochoty oddychać, mam za to ochotę zaszyć się w ciemnym kąciku jak myszka i po prostu siedzieć sobie w samotności, sama ze sobą. Czasami denerwuje mnie szczęście innych i muszę sobie z tego powodu popłakać, czasami mam dość widywania szczęśliwych twarzy na około mnie. Czasami mam wrażenie, że los się ze mną bawi w nieznośną grę i jestem jego marionetką i nie potrafię wyrwać się z tych sznureczków przywiązanych do moich kończyn. Czasami mam wrażenie, że sama sobie zgotowałam taki los, czasami obwiniam się za rzeczy, które są tak absurdalne, że nie powinnam się o nie obwiniać lecz mimo wszystko to robię. Czasami tak po prostu mam, bo tak mają ci którzy kiedyś dawno temu przeżyli coś tak traumatycznego, coś wbijającego w ziemię z bólu, dlatego właśnie tak mam. Mają tak i już, choć wydawać by się mogło, że skoro mimo traumy udało mi się SAMEJ bez niczyjej pomocy odbić od dna, dna tak odległego że nie umiem sobie tego teraz wyobrazić. Nie wiem jak tego dokonałam, nie wiem dlaczego jestem tutaj teraz, choć nie powinno mnie tu być, a mimo tego trawi mnie nieopisany smutek, wypala mnie okropny żal. Po prostu tak czasami mam, ale chciałabym, aby już było tylko lepiej.

niedziela, 18 kwietnia 2010

Ci Państwo

dziś zamykamy oczy
tak na zawsze
we dwoje
razem

razem i oboje
pod powieką
widzimy
biało-czerwone serca
zatrzymane w swej fizyczności
lecz bijące w pamięci tych
co zapomnieć nie będą chcieli

dziś pod skrzydłami orła
trzymamy się za ręce
zupełnie tak samo
kiedy razem
umieraliśmy

dziś z nieśmiertelnym uśmiechem
żegnamy kolorowy świat
świat patriotów
papieża i królów

kochana moja
niebo wzywa
anielskie skrzydła już niosą
ku niebiosom

kochany mój
popatrz!
widzę pamięć,
hołd i cześć
czas po raz ostatni
obejrzeć się wstecz
by zapamiętać
twarze

wraz z ostatnim oddechem
i z ostatnim przemówieniem
zabieramy ze sobą zapach pól
błękit nieba
dostojność Tatr
i szum morza

kochani nasi
do widzenia

piątek, 16 kwietnia 2010

Love you to death

Aż po śmierć... a mogę dłużej? Chcę dłużej.

jestem w małym szoku

R.I.P. Peter [*]

i stało się, a liczyłam na to że uda mi się go zobaczyć choć raz na żywo...

dlaczego ostatnio odchodzą moje ideały?

KLIK

pozwólcie mi na chwile refleksji i dajcie mi czas na ochłonięcie

jaka to ironia losu, 14 kwietnia pomyślałam właśnie o nim, pomyślałam "posłucham sobie ToN, bo dawno tego nie robiłam", właśnie 14kwietnia, czy to był znak? Czy moja podświadomość chciała mi coś udowodnić? Bo przecież 14kwietnia zostanie już zapamiętany na zawsze...
Niech cieszą się ci, którzy mieli okazję zobaczyć go na żywo, usłyszeć go, a nawet zamienić z nim kilka zdań (pozdrowienia dla Mradu!!! :*)
Nikt nie jest w stanie pojąć tego co się dzieje, dopóki nie pozwoli na to, aby jego przeszywająco niski głos zawładnął całym ciałem... Dlaczego nie dziwi mnie, że jego fanki obnażały się widząc jego postać... Wielkiego, czarno- i długowłosego faceta.

[*] [*] [*]

wtorek, 13 kwietnia 2010

winyl

życie przeciekło ci przez palce!
ktoś krzyknął
i uciekł
choć nie chciałam
zgodziłam się
w swej nie-szczęśliwości
zawieszona pomiędzy dobrem i mniejszym dobrem
zło jest dzisiaj nieobecne

dzisiaj wyruszymy w podróż
do głębin własnych myśli
do głębin tak nieokiełznanych
zabierz ze sobą adapter
niech będzie tak retro

będziemy kroczyć wśród zieleni
aż połączymy swe serca
w chruśniaku tym samym
malinowym

dziś ty będziesz odpowiedzialny za to co oswoisz
dziś ty wybierzesz muzykę

już w rękach trzymasz płytę
zapomniałam już
jak brzmi winylowy dźwięk

ciągle gubię się
nie wiem czy prawda jest nieprawdą
wodzę wzrokiem za pająkiem
łączącym swój maleńki domek
pajęczynę

a płyta nuci
i cicho skwierczy
jak zwierz któremu nic więcej nie trzeba

a z głośnika
płynie
black magic woman

słodko
malinowo
zielono...

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

na problemy... Spongebob

nie wiem czy to stosowne czy nie stosowne do obecnej sytuacji, ale ja chcę się w jakiś sposób oderwać od tego co się dzieje, świat niestety musi kroczyć dalej dlatego mój mały blogowy światek też pójdzie swoją drogą...
niedługo czeka mnie nie lada wyzwanie, urodziny męża i przygotowanie tortu. jako że oboje jesteśmy przeogromnymi fanami Spongebob'a owy urodzinowy tort będzie go przedstawiał:D
Jeśli ktoś nie wie jak wygląda Spongebob to już wie, bo wygląda właśnie tak:
prawda, że uroczy:D
Może i wygląda ładnie, ale gorzej z jego wykonaniem. Jako że mój mąż należy do osób nad wyraz wybrednych i ma wielkie problemy z wyborem tego czy tamtego, uparł się że tort ma być z kremem bananowym, bo innego nie zje. Ok, będzie krem bananowy. Barwniki już kupione, przepisy znalezione, wystarczy tylko czekać na przeddzień urodzin, kiedy powstanie owa tortowa kreatura:D a tutaj film na jakim będę się wzorować(produkcja moim zdaniem mistrzowska):
KLIK

niedziela, 11 kwietnia 2010

to krzyczy cisza

trzeba zamknąć oczy w ciszy i ciemności
by na nowo je otworzyć
wyobrazić sobie
lepszy świat
a może nawet taki sam

i postawię za wszystkich was trzy-kropek
a nawet wielo-kropek
by było
tak cicho

nic więcej nie trzeba tłumaczyć
nic więcej nie trzeba mówić
i nawet nic więcej nie trzeba

bo kiedy otworzysz już oczy
i pełny nadziei spojrzysz w niebo
osłonięte i gołe
jak niemowle
to już wiesz
że tylko liczy się to co widzisz

i kiedy poczujesz jak krople deszczu
tak swobodnie i bezsilnie spadają
uderzając cię w twarz
wiesz

to ten czas by podać sobie rękę
powoli wstać i odfrunąć
rozprostować skrzydła
i uśmiechnąć się do niego

wiedząc że już na zawsze
twój dom to jego dom

milkniemy
w ciszy