środa, 2 czerwca 2010

generalnie mamy środę...

człowiek to najbardziej stadne ze zwierząt na świecie... tak i ja, jak i inni potrzebuję bliskości kogoś kogo się zna i lubi, i nieważne jest to, że generalnie strach przed przestrzenią i ogromem innych osobowości drzemie sobie we mnie. tak więc, całkiem niedawno i dawno, spędziliśmy wśród innych, bardzo fajnych ludzi. działo się sporo, było kino, był kabaret hrabi, były odwiedziny na ul fredry, była wycieczka do ikei, była podróż szynobusem, eleganci z mosiny i wypadki drogowe, zakorkowane rondo rataje i śmierć na przystanku, ale ciągle jest praca, ciężka praca i chłód, ten pogodowy, który nie chce się skończyć...
zbliża się urlop, a z nim kolejne plany, a potem woodstock i o co błagam od dawna, słońce.

1 komentarz:

  1. Witam. Ty czekasz na słońce, a ja na deszcz :) Z tego co piszesz wiele dzieje się w Twoim życiu. Gratuluje dobrego wyboru w kabaretem Hrabi (mój ulubiony:D), pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń