sobota, 19 czerwca 2010

odcięłam ci głowę, kataną !

to już pewne jak słońce(które obecnie chowa się za chmurami) że straciłam na dobre przyjaciela, najgorsze jest to, że straciłam go wcale nie z mojego powodu i nie wiem skąd, ale mam wyrzuty sumienia. ale czy można nazwać kogoś przyjacielem skoro od niemal roku brakuje kontaktu, w zasadzie od roku ciągnie się permanentny brak kontaktu. i co z tego, że znamy się ho ho ho i jeszcze dłużej? kim jest osoba która ma w nosie starania drugiej osoby? kim jest osoba która nie ma ochoty się odezwać, napisać, zadzwonić? kim jest osoba która ma ci za złe to że ty jesteś szczęśliwy a ona nie??? no kim??? cholera, nie lubię kiedy kończy się przyjaźń w ten sposób, tym bardziej że czuję się wszystkiemu winna, choć może bezpodstawnie... wszyscy mówią: daj sobie z nim spokój!, ale ja nie potrafię, choć tak w zasadzie chciałabym już to ostatecznie odciąć. szkoda mi tylko tak długiej znajomości która ostatecznie została zmarnowana. ale wiecie co? tak w sumie nie powinnam mieć wyrzutów sumienia, bo kiedy owy przyjaciel potrzebował mojej rady, udzieliłam mu jej, ale on tak czy inaczej olał ją zupełnie, jakby jej w ogóle nie usłyszał. i to było to! to był ten moment, który zapoczątkował koniec przyjaźni... sam sobie jest winien...
nie lubię też oskarżać innych, ale co mam o tym myśleć?
a co Wy o tym myślicie? wspomóżcie mnie dobrą radą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz