środa, 9 czerwca 2010

gdzie jesteś dziś tra la la la la

pamiętacie jak pisałam o śnie idealnym? o snach które warto spisać i zapamiętać bo są wyjątkowe? jeśli nie to cofnijcie się o parę postów niżej, a się dowiecie. Aaaaale jeśli ktoś zapamiętał to bardzo dobrze, bo ja dziś znowu popełniłam sen idealny, warty spisania i opowiedzenia o nim całemu światu. Śnił mi się wielki puchar lodów czekoladowych od których wszystko się zaczęło, ale chyba resztę wolałabym zostawić tylko dla siebie i własnej wyobraźni;)
śniła mi się też burza, taka prawdziwa, nie burza mózgów czy burza wywołana wymianą krzyków dwóch kochanków, nie nie, taka burza z prawdziwego zdarzenia, z grzmotami i błyskawicami, taka która zmiata wszystko to co spotka na swojej drodze, taka nieokiełznana, prawdziwy żywioł niosący spustoszenie wszędzie tam gdzie się pojawi. Może to znak, że wreszcie pojawi się i w rzeczywistości i powieje lekkim chłodem, popada ciepły prawie-letni deszcz. To dziwne jak pogoda wpływa na zmianę mojego zdania, jeszcze niedawno pragnęłam słońca i ciepła, a już dziś mam tego dość, dość upału.
jestem o jeden udar słoneczny dalej...

i teraz coś na rozluźnienie... pokolenie lumpeksowe słucha obecnie właśnie TEGO, i choć zalatuje mi to nieco disco-polo to i tak przypomina stare dobre kawałki, i jest całkiem w porządku, ale żeby nie było, nie zmieniam diametralnie poglądów muzycznych:D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz