niedziela, 19 lutego 2012

schizophrenic

odmierzyłam dziś łyżeczką
poziom szczęścia w mej krwi
bo upajałam się nim
całą wczorajszą noc
grając w karty
samymi jokerami
ogrywałam poczucie bezsilności
zły nastrój
wszystkie przebyte depresje
i uderzenia w twarz
z mokrej szmaty
teraz mam wrażenie
że śnię i kręcę się w kółko
jak na karuzeli dziecięcych
uśmiechów
nie potrzebuję zastrzyków
nie potrzebuję pigułek
ani kaftanów bezpieczeństwa
nie potrzebuję białych ścian
i braku klamek w drzwiach
odbyłam już tą podróż
wgłąb siebie samej
dwa razy
a może i trzy
pozamykałam już wszystkie na pół otwarte drzwi
kroczę naprzód pewna jak nigdy
widząc światłość wodzącą
połykam ostatnią dawkę
liżąc obsesyjnie łyżeczkę
ale co to?!
to łyżeczka do-mie-rze-nia
do mierzenia poziomu szczęścia

---

wiosno!
wracaj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz