niedziela, 29 sierpnia 2010

I love music, she is my music

brakuje mi ostatnio ochoty na dopieszczanie bloga
brakuje mi siły na wstanie z łóżka
brakuje mi kolorów
i cieni
brakuje mi powietrza
coś we mnie umiera i gaśnie

muszę się wyrwać
gdzieś
daleko
albo całkiem blisko
sama nie wiem
mam ochotę
na podróż
i kolację przy świecach
mam ochotę na marzenia
i słuchanie głośnej muzyki

chciałabym się spełnić
we wszystkich dziedzinach
chciałabym się zmienić
i zniknąć
i powrócić
i znów
spaść i skoczyć w górę

nie wiem sama
na co mam ochotę
nie mam siły
a to dopiero początek
odliczam do 6września
i już nienawidzę dnia
w którym wszystko się zacznie

szukam bezskutecznie
chcę w końcu znaleźć i mieć spokój
z narzekaniem
krzykami
wierceniem dziury w całym

czekam na kubeł zimnej wody
albo kopa w dupę
albo walnięcie w twarz

coś jakoś tak nie idzie mi w życiu
słabo

wtorek, 24 sierpnia 2010

oh migthy!

patrzyłam na to niebo
iskrzące
płonące
wiem że nie zabierzesz mnie dziś do domu
i tak uśmiecham się
sama nie wiem z czego
może do czegoś
czego zapomniałam
wczorajszego
dzisiejszego
zapomnienia
jest więcej

krzyknij proszę jeszcze raz
bo nie słyszę
boś za cichy
krzyknij głośniej
tak

zabłyśnie błysk oczu
i srebrnych zębów
kropel i kryształów

wiem jak wieczny potrafisz być
wiem jak kochasz niszczyć
że radość
sprawia ci
głos łamanych drzew
wiem jak lubisz patrzeć
błyszczeć
wyć i straszyć

woskowy zapach domu
cień wodzącej ręki po ścianie
i te oczy
wystraszone
błagające
modlitwy do gromnicy
do rana
do niej
do niego

-------
zrobiłam konfiturę, przeżyłam nocną nawałnicę, wdepnęłam w kałużę na deptaku i powracam do muzycznych korzeni, KLIK

środa, 18 sierpnia 2010

halo! to grzybobranie!

mijająca już środa obfitowała w...grzyby
oj tak
udało się w końcu wybrać do lasu
udało się zebrać co nieco
aktualnie suszą się grzybki w magicznej suszarce
a jutro
boróweczki!!!
taaaak nabrałam na nie ochoty
a jeszcze większej na konfiturę z borówek i gruszek
oj
będzie pysznie:]
a tu Anjax i grzybekz tej okazji wypada jedynie zanucić coś takiego KLIK

wtorek, 17 sierpnia 2010

po-po-po-pobierowo

długo zastanawiałam się co napisać po powrocie znad morza
długo
bo
trudno mi powiedzieć
czy był on udany
czy
nie

nie chcę aby to był wielki elaborat
nie chcę też
aby była to krótka notka
ale nie wiem co napisać aby zawrzeć wszystko to co chcę
ale też nie wiem czego nie napisać
aby nie żalić się publicznie
na to
czy na tamto

no cóż
było się w Szczecinie u rodziny
było się w Pobierowie nad Bałtykiem
chodziło się po brzegu
zbierało kamyczki
grało w cymbergaja
piło Bosmana
jadło smażonego karmazyna
spało się w namiocie
zażywało słonecznych kąpieli
i odpoczywało się

to chyba tyle
poza tym zżarło się trochę nerwów
kiedy okazało się że auto odmówiło posłuszeństwa
no i tęskniło się za swoim psem
którego spokojnie można było zabrać ze sobą

a teraz mam dylemat
bo zbliża się szkolny zjazd
zjazd szkoły średniej
trzeba jakoś wyglądać
i sprawa wygląda poważnie
bo nie wiem czy
kupić szpilki
matowe
czy lakierowane
:D
tak wiem, poważny dylemat
którego nie zrozumie żaden mężczyzna
ale co tu zrobić...
;)

czas na jakiegoś songa, to może TO

sobota, 7 sierpnia 2010

pioch w trepach czyli wyprawa nad bałtyk;)

piszę dziś, bo prawdopodobnie już jutro nie będzie na to czasu, a piszę dziś dlatego, że jutro zaczynam wielkie(no może nie takie wielkie) pakowanie się! (siebie i męża oczywiście...) a czemu się będę pakować??? no a temu, że jedziemy NAD MORZE!!!!!!!!!!!!!!! a ja cieszę się z tego powodu jak szalona, bo nawet jeśli będzie lało, grzmiało i sztorm na wodzie to mam to gdzieś, najważniejsze jest to że będziemy 300km od domu, sami!!! i niemal wszyscy już po urlopach, a my właśnie teraz, wyjeżdżamy na tygodniowe byczenie się:D
a plan mamy taki, 3 dni w Szczecinie co by poodwiedzać rodzinkę i reszta tygodnia nad Bałtykiem... tylko jeszcze nie wiemy gdzie dokładnie, ale nie ma to znaczenia...
na serio, nie mogę się doczekać i już teraz mam radochę że ho ho! i choć zostawiam tutaj mój cały zwierzyniec na tydzień, to nie będę tak bardzo tęsknić... no może będę, ale dam radę:D ale przyznaję, przeszło nam przez myśl zabrać razem z nami naszego małego łobuza Alme(psa jakby kto pytał) ale chyba nie wytrzymałaby razem z nami:D

z tego wszystkiego mogę Was zostawić jedynie z TYM coś typowo plażowego:D i napisać papaaa, do przyszłego tygodniaaa;)

środa, 4 sierpnia 2010

smaki z dzieciństwa

odkryliśmy dzisiaj z mężem coś niesamowitego
powróciliśmy choć na chwilę do dzieciństwa
kulinarnie
może i Wy pamiętacie taki przysmak jak "Kocie języczki"
ja pamiętam bardzo dobrze i mój mąż też
a dla tych którzy nie wiedzą co to, już wyjaśniam
Kocie języczki to takie smaczne czekoladki
długie i zaokrąglone na końcach
w zasadzie nie wiem czemu się tak nazywają
podobne do kociego języka nie są, ale może...kto wie
w sumie to i tak nie ma znaczenia znaczenie ma ich smak
i to
jak takie niepozorne maleństwo
pozwala wrócić do przeszłości
cofnąć się o kilkanaście lat, a może kilkadziesiąt:D
w moim przypadku dokładnie 18lat wstecz
do tego konkretnego momentu:oczywiście buntownik w spodniach to Anjax:D obok dwie najlepsze koleżanki, obecnie jedna z nich do tej pory jest najlepsza:D i właśnie ona na tym zdjęciu świętuje swoje urodziny i przyjmuje ode mnie pudełko Kocich języczków(dla ścisłości mowa o koleżance środkowej w czerwonej kiecce) miało się wtedy 6lat, koleżanki po 5 bo młodsze...
powoli mój blog sprowadza się do tego że zajeżdża od niego kulinarnymi wspominkami, no cóż, jak się jest kwalifikowanym kucharzem to taki jego żywot...
Kocie języczki to nie jeden z tych smaków, była też wcześniej wspomniana wata cukrowa, były niedostępne już w Polsce mentosy o hmmm trudnym do sprecyzowania smaku, w każdym razie miały pastelowo zielony kolor i były dobre, a gdyby się cofnąć tak jeszcze o rok wcześniej to... mleko, prawdziwe, krowie mleko, jak mleko to najlepiej z butli:no tak, sześciolatka i doi mleko z butli ze smoczkiem, ale co ja na to poradzę że właśnie takie smakowało mi najlepiej... i zostało mi tak do dzisiaj, wszystko to co z butelki smakuje lepiej niż ze szklanki:D
fajnie...

a teraz coś dla filmomaniaków, jakieś kilka dni temu, o późnej porze nocnej TVP raczyło wyemitować film Milosa Formana "Amadeusz", kostiumowe cudo o, jakby się można było domyśleć, Wolfgangu Amadeuszu Mozarcie. Mnie powaliło na kolana do tego stopnia że znalazłam go w czeluściach Internetu i zassałam dla własnej przyjemności, co by go sobie odtwarzać kiedy mi się zapragnie, ale ostrzegam, film długi, niemal 3godzinny, tylko dla wytrwałych. Dla zachęty powiem że zdobył 8 Oscarów i 3 nominacje oraz 4 Złote Globy i 2 nominacje, a poza tym kupe innych nagród i nominacji. Aha coś jeszcze, odtwórca Mozarta wydał mi się strasznie znajomy, przykleiłam jego twarz do Chad'a Lowe ale jak się okazało film jest z 1984roku no i biedny Chad Lowe jest nieco za młody aby mógł być Mozartem, w każdym razie odtwórca Wolfiego to Tom Hulce, zupełnie obce mi nazwisko, ale nie liczcie na to że wygląda tak samo jak w "Amadeuszu" bo nie wygląda:D
a dla spragnionych większej wiedzy o filmie odsyłam TUTAJ i TUTAJ

wtorek, 3 sierpnia 2010

śniący

zapłonęłam myślami
wyobrażeniami
słyszę gdzieś muzykę
ciche nuty
hałasu
płonę i gasnę
jednocześnie
wciąż wcześnie
słońce nie raczyło jeszcze wstać
przedziera się przez horyzont
znużone
porankiem
rosą
i skrzekiem koguta
słońce przeciera oczy
ze snu
chowa księżyc do kieszeni
na później
na północ
gwiazdy nikną w świetle
dnia
jaskrawa
poświata
to ja
i on
przepełniona
przepychem
barokowego świata
dobrocią
i złością
krzywo-uśmiechu
pijanego jokera
od histerii
materii
rozpadam się na atomy
i zbieram do kupy
grupy
skaczę i odlatuję
spadam i uderzam
głową o mur
z ludzi

budzę się...

niedziela, 1 sierpnia 2010

leci leci!

to jest właśnie ta pora kiedy powinny przychodzić do głowy konkretne pomysły
ale dzisiaj wcale tak nie będzie, bo totalnie się wyłączyłam
a może przełączyłam
wczorajszy seans zajął mi głowę czymś innym
z resztą
sami sprawdźcie
idźcie do kina
na Incepcję
będziecie wiedzieli co mam na myśli

albo czego nie mam...

poza tym

jestem po długiej rozmowie z własnym bratem
i po przyjemnym wieczorze
w rytmie country
czystym country
iiiiiiiiihaaaa!

i w końcu
jak za dawnych lat
znowu jadłam
watę cukrową!!!
ciągle smakuje tak samo słodko
i tak samo... włosowato
a potem były fajerwerki

i spadające gwiazdy
bo dzisiaj się zaczyna...
wystarczy popatrzeć w niebo
ja widziałam
...