piątek, 9 kwietnia 2010

za moje kłamstwa

dziś przebiegłam boso po stłuczonym szkle
nie czując bólu
bo czymże on jest?

usta mam rozżarzone od przekleństw
chciałabym je połknąć
jak nieopatrznie połyka się landrynkę
kwaśną
jak wszystkie wyrzucone niepotrzebnie słowa
gorzkie od uszczypliwości
i chamstwa
jakim zionę niczym
opluta alkoholem
płonąca pochodnia

bez bólu kroczę
z miną przegraną
załzawionymi oczyma
i brudnymi rękoma
brudnymi od krwi
i od piasku

chcesz mi pomóc?
krocz razem ze mną
podążaj za strużką krwi
broczącej z mych stóp

a gdzie podział się strach?
ten zawsze silniejszy od wszystkich
przestraszył się samego siebie?
czy odurzyły go wyrzucane z mych ust
przekleństwa?

a gdzie jesteś ty?
nikt już nie oczyści mi drogi
nikt nie poda ręki
upadłam
zbyt nisko
żeby się podnieść
upadłam
wpadłam
do piekieł...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz